*Lucy*
13.03.2012
Od pół roku codziennie budzę się z tym samym pytaniem: Jak oni mogli mi to zrobić? I od pół roku nie uzyskałam na nie odpowiedzi i chyba wolę już nie słuchać ich głupich tłumaczeń. Od niego uciekłam, od niej nie mam jak. Codziennie muszę ją niestety oglądać. Dziś wtorek, czyli jak zawsze trzeba wstać i udawać, że wszystko jest w porządku. Jedynie tylko przy Emmie nie muszę udawać. Gdy wtedy pół roku temu przyszłam do niej nie musiałam nic mówić, by wiedziała, że tylko dzięki niej żyję. Wiem, że może to brzmieć okrutnie, ale to ona zawsze jest przy mnie, mimo moich dziwnych napadów płaczu lub śmiechu. Rodzice, jeśli o nich chodzi, nic nie wiedzą o tej całej aferze. Wiem, że stanęli by po jej stronie. Oczywiście, przecież to ich ukochana starsza córka, a ja to tylko taki dodatek. Widzą, że ze mną jest coś nie tak, ale zawsze zwalają jak to mówią na mój "wiek dorastania".
- Lucy! - usłyszałam z dołu krzyk mamy. - Śniadanie!
Czasami zastanawiam się jak to by było gdyby nie całe to zdarzenie. Czy świat nadal by był dla mnie tak okrutny?
- Lucy! - usłyszałam ponowne nawoływanie z dołu.
No cóż nastał czas, aby iść na dół i zjeść śniadanie z moją "kochaną rodzinką". Po wyszykowaniu się zeszłam do kuchni. Tak jak zawsze wzięłam miskę, wsypałam do niej płatki i zalałam je zimnym mlekiem. Odwróciłam się tyłem do blatu i spojrzałam na moją rodzinę. Śmiali się, rozmawiali, tylko Jake wpatrywał się we mnie i poklepał miejsce obok siebie, abym usiadła obok niego. Kochałam tego brzdąca. W tych ponurych dla mnie czasach tylko jemu udawało się mnie rozśmieszyć. Gdyby nie on i Emma nie wiem co by ze mną teraz było. Jestem wdzięczna losowi, że mam ich dwoje przy sobie.
- Lucy proszę. - powiedział Jake w skutku czego mama, tata i Jessica na mnie spojrzeli, chyba dopiero teraz mnie zauważyli.
- Jak już jesteś... - zwróciła się do mnie mama. - ... chciałam wam powiedzieć, że wasz kuzyn Louis przeprowadza się do Londynu i odwiedzi nas w niedzielę.
Louis jest synem siostry mojej mamy. Ostatnio spotkaliśmy się na pogrzebie naszej babci pięć lat temu. Widzę go często w telewizji, bo jest teraz członkiem zespołu One Direction. Z chłopakiem i jego siostrą i moją co roku spędzaliśmy wakacje u babci, aż do tego smutnego momentu jakim była jej śmierć. Od tamtego czasu nie mamy ze sobą już takiego kontaktu. On i jego rodzina mieszka po drugiej stronie kraju, więc jedyne rozmowy odbywają się przez telefon. Z Louisem zawsze miałam lepszy kontakt niż z jego siostrą Megan. Jego przeprowadzka jest jedyną miłą rzeczą od paru miesięcy.
- Lucy idziesz? - spytał mnie się Jake, który akurat odchodził od stołu.
- Gdzie?
- Do szkoły, ty dzisiaj miałaś mnie odprowadzić, obiecałaś.
- Tak już. Idź się szykować, a ja skoczę po torbę i wychodzimy. - powiedziałam i poszłam do siebie.
Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. Brat jeszcze pożegnał się, a ja stałam na podwórku czekając na niego. Gdy tylko się pojawił poszliśmy w kierunku jego szkoły, gdzie niedaleko była i moja.
- A nie idziemy dzisiaj po Emmę? - spytał się mnie chłopiec.
- Nie. Napisała mi, że źle się czuję i nie idzie dzisiaj do szkoły. Jak będę wracać to zajdę do niej.
- Mogę iść z tobą?
- Pewnie.
Jake uwielbia Emmę i z wzajemnością, ale nie tylko pod tym względem lubił u niej przebywać. Głównym powodem jego chęci była babcia Emmy, pani Gertrude. Chłopiec uwielbiał jej domowe wypieki, które zawsze miała dla niego przygotowane. Odprowadziłam brata do szkoły, a ja poszłam do parku. Nie chciałam iść bez Emmy do szkoły. Pewnie mama zrobi mi awanturę, ale jak zwykle się wyłączę i nie będę jej słuchać.
*Louis*
17.03.2012
W końcu własne mieszkanie. Mimo, że zespołem jesteśmy od niecałego roku dopiero jako ostatni zdecydowałem się zamieszkać samemu. Niby każdy z nas naszej piątki mieszka samemu w mieszkaniu, ale w tej samej klatce, którą mieliśmy całą tylko dla siebie. Miałem blisko do moich czterech przyjaciół. Obok w mieszkaniu buszował Harry, nade mną mieszkał Zayn, pode mną Liam, a naprzeciwko niego Niall. Aktualnie zastanawiam się nad moją jutrzejszą wizytą. A mianowicie odwiedzę ciocię Elizabeth, która jest siostrą mojej mamy. Minęło sporo czasu od kiedy widziałem ją i jej rodzinę. Z kuzynkami co roku w wakacje się widziałem u babci i spędzaliśmy razem czas. Ale to było dawno i niektóre wspomnienia przepadły w niepamięć. Najbardziej pamiętam Lucy, która była zawsze moim przeciwieństwem. Ona skryta, nieśmiała i spokojna, ja otwarty, odważny i szalony. Mimo tak skrajnych osobowości najlepiej mi się z nią rozmawiało i bawiło. Ciekawy jestem czy bardzo się zmieniła.
18.03.2012
Stoję przed drzwiami, których dawno nie widziałem. Dzięki mamie w ogóle się tu znalazłem, bo nie pamiętałem adresu oczywiście. Dzwonię do drzwi. Otwiera mi je chłopczyk elegancko ubrany. Uśmiecha się do mnie. Kucam, aby mu się lepiej przyjrzeć, a on nie zważając na to wita mnie uściskiem.
- Jake? - pytam niepewnie, a chłopczyk kiwa głową na potwierdzenie.
Wyciąga do mnie rękę, wstaję i po chwili znajduję się w domu. Ściągam kurtkę, wieszam na wieszaku i kieruję się za kuzynem. Wprowadza mnie do salonu, gdzie po chwili zjawia się ciocia i wujek. Grzecznie witam się z nimi. Słyszę za sobą chrząknięcie, odwracam się i nagle przed oczami widzę dziewczynę, ładnie ubraną, umalowaną i uśmiechniętą.
- No co Louis kuzynki nie poznajesz?
- Jessica też miło cię widzieć.
Była to ta sama dziewczyna zza dawnych lat. Pewna siebie, uśmiechnięta i odważna. Udaliśmy się do jadalni, lecz brakowało jednej osoby i co dziwne oprócz mnie i Jake'a nikt się chyba tym nie przejął .
- Pójdę po Lucy. - powiedział młody i pobiegł.
W tej chwili nie rozumiałem za bardzo o co tu chodzi. Lucy zawsze jako pierwsza mnie witała, a teraz jej tu nie ma. Po chwili przyszła w towarzystwie chłopca. Nadal ta sama twarz, włosy, kolor oczu. Ale to nie były te oczy pełne energii, teraz były one pełne bólu. Wstałem od stołu i podszedłem do niej, lekko się uśmiechała, przytuliłem ją do siebie. Zaprowadziłem ją na krzesło obok mojego. Jake przyglądał się nam chwilę, po czym zaczął jeść. Po drugiej mojej stronie siedziała Jessica. Teraz obydwie siostry siedziały naprzeciwko siebie i żadna nie chciała spojrzeć na tą drugą. Ok teraz to już zupełnie zgłupiałem. Siostry zawsze były dla siebie najważniejsze, a teraz takie coś. Przyglądałem się tej rodzinie, rozmawiałem z nimi, tylko Lucy siedziała cichutko i dłubała widelcem w talerzu. Chciałem się dowiedzieć o co chodzi, lecz wiedziałem, że to nieodpowiednie miejsce. Po obiedzie dziewczyna ulotniła się, a ja że niby do toalety poszedłem za nią. Znalazłem ją, lecz przystanąłem na widok pokoju. Jego ściany były powyklejane zdjęciami, pięknymi zdjęciami. Lucy chyba nie zauważyła, że wszedłem, bo nadal leżała na łóżku odwrócona do drzwi. Usiadłem obok niej, tym samym przerywając jej zadumę. Podniosła się i oparła o ścianę. Teraz w jej oczach dostrzegłem tak dobrze znaną mi z dzieciństwa oznakę radości.
- Cieszę się, że tu jesteś. - powiedziała.
- Co się dzieje Lucy? - spytałem się, a ona spuściła głowę.
- Nic takiego.
- Nie powiesz mi? Widzę, że coś jest nie tak.
- Nie dzisiaj Lou.
- Obiecaj mi, że jak będziesz gotowa wyjaśnisz całą sprawę.
- Obiecuję.
Rozmawialiśmy dość długo, dziewczyna trochę się rozluźniła. Nie chciałem jej zmuszać, aby mi wszystko wyjaśniła, ale chciałem jej pomóc. Jedną z licznych ciekawostek dowiedziałem się, że Lucy pasjonuję się fotografią, a te zdjęcia na ścianach to jej dzieło. Gadaliśmy i gadaliśmy, aż czas było się zbierać. Zostawiłem Lucy mój numer telefonu, by dzwoniła do mnie codziennie. Nie chciałem znowu z nią stracić kontaktu. Miałem nadzieję, że będę mógł jej jakoś pomóc.
**************************************************************************
Jest pierwszy rozdział. Początek więc trochę nudno. Piosenka przypasowała mi do tego rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze.
pisz dalej blog na prawdę mi się podoba pomimo, że to dopiero 1 rozdział ale szybko dodaj kolejny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Takie fajne tajemnicze teraz jest :D Czekam na next'a :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze piszesz. Zapowiada się naprawdę świetne opowiadanie;d ..wydaje mi się takie inne niż te wszystkie;d
OdpowiedzUsuńAch, czy ja czytałam właśnie fragment z moim kochanym Tommo? Ubóstwiam cię po prostu! Koniec kropka. Ubóstwiam ciebie; twoją twórczość i tego bloga. Nie mogę doczekać się następnego <3 @JBluvsBabycakes
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział. Wydaje się interesujące opowiadanie z zniecierpliwieniem czekam na dalsze części a i jak byś mogła mnie kontaktować o kolejne rozdziały. oto moje gg 36878663
OdpowiedzUsuńTa sytuacja między Lucy ,a jej rodzicami i siostrą jest nie przyjemna. Czuje się ból tej dziewczyny czytając to. Chciałabym wiedzieć dlaczego tak wszystko się potoczyło. Widać ,że Lou chce jej w jakiś sposób pomóc , choć nie widzieli się długo. Czekam na dalsze odcinki. Pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuń