*Lucy*
7.04.2012
Dzisiaj znowu idę do Louisa. W ciągu tygodnia jest szkoła, a oni mają koncerty, więc odbywały się krótkie spotkania. Niby mój kuzyn mieszka w Londynie niedługo, ale już przyzwyczaiłam się do jego obecności. Ostatnie dłuższe spotkanie mieliśmy, kiedy zasnęłam u Louisa. W niedziele rano, kiedy się obudziłam zastałam tam tylko karteczkę z wyjaśnieniami, że pojechali na jakiś wywiad. Dzisiaj czuję, że coś ciekawego może się wydarzyć. Ubrałam się jak zwykle w czarne rurki, założyłam na górę czerwony sweterek, a pod spodem miałam biało - czarną bluzkę na ramiączka i do tego czerwone trampki. Zaszłam po Emmę i razem poszłyśmy do chłopaków. Miałam kluczę do mieszkania po tym jak Lou mi je zostawił w tamtym tygodniu, więc weszłyśmy bez pukania. W środku na kanapie siedzieli Harry i Lou, gapiący się w telewizor i zadający się płatkami.
- Witam piękne panie. - powiedział Harry na nasz widok.
- Idziemy dzisiaj na imprezkę. - krzyknął Lou i razem z Harrym zaczęli tańczyć jakiś dziwny taniec.
- Ja nie idę. - odpowiedziałam od razu.
- Idziesz, idziesz. - powiedział Lou.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Ja mam pomysł. - powiedziała Emma i wyjęła monetę. - Jeśli wypadnie reszka idę ja, a jak nie idzie Lucy.
Patrzyliśmy jak dziewczyna podrzuca monetę i zaraz po wylądowaniu na podłodze poczułam ulgę. Wypadła reszka.
- Sprawiedliwie. - powiedział Harry.
No i koniec sporów. Do wieczora pochodziłyśmy po mieście w towarzystwie Louisa, Nialla i Harry'ego. Chłopacy po drodze porozdawali autografy. Lecz cały czas nurtowało mnie pytanie: Gdzie jest Zayn i Liam? W pewnym momencie obok mnie szedł Louis, a pozostała trójka szła gdzieś z przodu.
- Zayn nie lubi tak bez sensu chodzić po mieście. - powiedział nagle do mnie.
- A Liam?
- Ma strasznego doła.
- Czemu?
- Bo ma odwrotny problem, który ty niedawno miałaś.
- To znaczy?
- Emma mi powiedziała o tej całej sytuacji z tobą, Jess i tym chłopakiem.
Spojrzałam na niego lekko zaskoczona.
- Zabiję ją. - powiedziałam, a Lou się zaśmiał.
- Ona traktuję cię jak siostrę i ty ją też, więc jej tego nie zrobisz.
- Lou to było tylko takie powiedzenie.
- Wiem, ale tak pomijając myślę, że tylko ty możesz pomóc Liamowi. - powiedział.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Dobry, zaufaj mi.
Przez drogę powrotną cały czas myślałam nad prośbą Louisa. Gdy weszliśmy do budynku zatrzymałam się na parterze, a reszta poszła do góry. Zdecydowałam się zapukać do drzwi.
*Liam*
7.04.2012
Ktoś zapukał do mieszkania, poszedłem otworzyć, za drzwiami zobaczyłem Lucy i wpuściłem ją do środka. Pokierowałem do salonu, gdzie dziewczyna siadła na krześle, a ja na sofie naprzeciwko niej.
- Co cię do mnie sprowadza Lucy?
- Louis poprosił mnie, abym z tobą porozmawiała. Podobno mogę ci pomóc.
- Chyba nikt nie może mi pomóc.
- A może mi wytłumaczysz co takiego się wydarzyło?
Zamyśliłem się na chwilę, może nie zaszkodzi się poradzić.
- Tylko wysłuchaj mnie do końca i nie osądzaj mnie źle.
Kiwnęła głową, dając mi tym znak, że mogę mówić.
- Najlepiej zacząć od początku. Więc poznałaś już Camille, to ona mnie odwiedziła w tamtym tygodniu. Znam ją od urodzenia. Jest ode mnie starsza o dwa lata. Zawsze się przyjaźniliśmy, ale ja od kiedy pamiętam się w niej podkochiwałem. Można szczerze powiedzieć, że to dzięki niej powstał nasz zespół, ale tą historię kiedy indziej ci opowiem. Wracając do sedna sprawy, zacząłem z nią chodzić, byłem szczęśliwy, wszyscy mi mówili, że owinęła sobie mnie wokół palca, ale ich nie słuchałem, byłem gotów zrobić dla niej wszystko. Aż w końcu pewnego razu postanowiłem, że powiem jej, że ją kocham. Wiem każda dziewczyna chce to pierwsza usłyszeć, ale nie ona. Powiedziała mi, że do mnie nic nie czuję, a chodziła ze mną tylko dla zabawy. Pół roku temu poznałem Danielle, udało mi się choć trochę wymazać przeszłość. Aż do tamtego tygodnia. Cam przyjechała do Londynu i nie wiem po co. Niestety tamta sobota zmieniła dla mnie wszystko. Cam powiedziała mi, że mnie kocha, a ja prawie bym się z nią przespał. Teraz nie mogę spojrzeć na siebie w lustro i nie wiem co mam powiedzieć Danielle.
Spojrzałem na dziewczynę, słuchała mnie uważnie.
- Jak już się tak zwierzamy to i ja chyba mogę ci Liam opowiedzieć moją historię, która jest pokazana z drugiej strony.
Dziewczyna zaczęła opowiadać o swoich przeżyciach. Były one bardzo smutne i ponure.
- I tak po prostu wybaczyłaś im? - spytałem się jej.
- Będziesz chyba pierwszą osobą, której chyba szczerze odpowiem. Chyba tak naprawdę Jess już dawno wybaczyłam, bo ona tak jaj ja cierpiała i nadal cierpi z miłości.
- A ty też nadal cierpisz?
- Nie, chyba nie. Lecz w głębi serca nadal mam w sobie złość.
- A nadal go kochasz?
- Myślę, że jakby to była ta prawdziwa i jedyna miłość to już dawno nie było by mnie na tym świecie. Ale dopiero niedawno doszłam do tego wniosku. A ty Liam zastanów się co czujesz i czego chcesz. I lepiej jak Dan usłyszy od ciebie tą całą historię. A ja już pójdę, bo trochę się zasiedziałam. - powiedziała Lucy i wstała.
- Dziękuję. - odpowiedziałem i odprowadziłem ją do drzwi.
Wróciłem do pokoju, w którym już ktoś siedział.
*Zayn*
7.04.2012
Usiadłem na kanapie. Przesiedziałem całe dwie godziny w kuchni słuchając dwóch różnych historii Liama i Lucy. Chłopak usiadł obok mnie.
- Powinieneś był wyjść. - powiedział do mnie.
- Wiem, pogadam z nią, że to słyszałem. W sumie cieszę się z tego, bo już wiem dlaczego Lucy ma w oczach tyle bólu.
- Zayn.
- Co? - spojrzałem na niego uważnie.
- Ona cię zmienia.
- Jak może mnie zmieniać jak nawet jej prawie nie znam?
- Sam się zastanawiam, ale jeszcze nigdy nie słyszałem abyś mówił coś takiego obojętnie o kim.
- Też tego nie rozumiem, ale ona dziwnie na mnie działa.
- Miłość od pierwszego wejrzenia?
- Nie, raczej to coś innego. Nie umiem tego opisać.
- Podoba ci się Lucy?
- Ma coś w sobie co mnie do niej przyciąga.
- Nakręcasz się Zayn.
- Nieprawda.
- Prawda i przyznaj się przed samym sobą.
- No dobra może i masz trochę racji, ale i tak nie mam u niej szans.
- A to niby czemu?
- Sama ci to Lucy powiedziała. Ona nie wie czy nadal kocha swojego byłego.
- Ja sobie nic takiego nie przypominam.
- Bo takie rzeczy czyta się między wierszami.
Liam zaśmiał się.
- Sam sobie stwarzasz przeszkody Zayn.
Popatrzyłem na niego, uśmiechał się ze zrozumieniem.
- Mniejsza z tym i tak nie mam na co liczyć. - powiedziałem i wyszedłem z jego mieszkania.
Poszedłem na ostatnie piętro, gdzie było moje mieszkanie. Wszedłem na balkon, była dość ciepła noc. Popatrzyłem na panoramę miasta, lecz myślami byłem gdzie indziej. Zastanawiałem się co z tego wszystkiego wyniknie, mam nadzieję, że to będzie coś dobrego.
**********************************************************
Kolejny rozdział. Wyszedł mi tak średnio. Mam nadzieję, że wam się spodoba. I bardzo dziękuję osobom, które komentuje, dzięki wam nadal piszę. Jako, że dzisiaj dzień wagarowicza i pierwszy dzień wiosny wstawiam ten rozdział już dzisiaj.
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńCzekam na jakiś moment z Lucy i Zaynem;***
Mnie się tam podoba, jest naprawdę ciekawy. Najbardziej chyba spodobała mi się rozmowa Liama z Zaynem. Nie wiem dlaczego, może po prostu lubię czytać dialogi, w których przyjaciele zwierzają się sobie. Nie mogę się doczekać kolejnego. xxx
OdpowiedzUsuńAwwww kocham <3 http://lovestory-1d.blogspot.com/ zapraszam do mnie : ) xx
OdpowiedzUsuńLuuuubię jak piszesz :) i też mam nadzieję, że wyniknie z tego coś dobrego ! www.inlove-withlarry.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ;)). Czekam na next .
OdpowiedzUsuńGenialnie, naprawdę świetnie. Już pokochałam historię Lucy i Zayna, myślę, że coś między nimi będzie. :)
OdpowiedzUsuń