piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 14

 

*Niall*
16.07.2012
Jestem umówiony z Annabeth na 20 w parku. Dlatego już o 19.30 wyszedłem z mieszkania, ponieważ nie chciałem się spóźnić. Kiedy zamykałem drzwi ktoś na mnie wpadł.
- Emma. - powiedziałem zaskoczony. - Co ty tu robisz?
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko na mnie smutno spojrzała i wybiegła z budynku. Domyślałem się o co chodzi, a raczej o kogo. Jednak nie chciałem się wtrącać i poszedłem w jej ślady. W umówionym miejscu byłem przed czasem. Usiadłem na jednej z ławek. Siedziałem tak i przyglądałem się przechodnią, kiedy zauważyłem postać kierującą się w moją stronę. Dziewczyna przysiadła obok mnie.
- Co ode mnie chcesz Niall? - spytała się.
- Musimy wyjaśnić sobie parę spraw.
- Jakich?
- Czy ty coś czujesz do Harry'ego?
- Tak Niall.
- Mimo to i tak muszę ci to powiedzieć. Wybacz. I proszę cię nie przerywaj, kiedy będę mówił. Kiedy pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy przeczuwałem, że to dopiero początek naszej znajomości. I nie pomyliłem się. Z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej się w tobie zatracałem, nawet wtedy tego nie wiedziałem. Dopiero kiedy zaczęłaś się spotykać z Harrym zrozumiałem, że się zakochałem. Zakochałem się w tobie Annabeth.
W końcu odważyłem się na nią spojrzeć. Nie patrzyła na mnie, spoglądała w dal.
- Niall nic z tego nie będzie. - Powiedziała, a ja poczułem, że coś we mnie się łamie. - Nie chcę cię ranić, ale ja nigdy cię nie pokocham.
- I co teraz mam udawać, że nigdy nie powiedziałem ci o moich uczuciach?
- Nie będziesz musiał. W przyszłym tygodniu już mnie nie będzie w Londynie, więc będziesz mógł o mnie zapomnieć.
Dziewczyna wstała i próbowała odejść.
- Nie rozumiesz, że ja nie potrafię zapomnieć. - krzyknąłem za nią.
Annabeth nawet się nie odwróciła. Mam dość moich uczuć. W tej chwili chcę o niej zapomnieć i o bólu, który mi przysporzyła. Szedłem przed siebie. Kiedy w końcu znalazłem jakiś bar wszedłem do środka. Nie było za wiele wolnych miejsc, ale nie obchodziło mnie to. W tym momencie chciałem zatopić moje smutki w alkoholu. Wiem, że to niemądre, ale potrzebuje tego.
17.07.2012
Obudziłem się w jakimś dziwnie twardym łóżku. Chciałem się przekręcić i wtedy spadłem na podłogę. W końcu otworzyłem oczy. Nie znajdowałem się w swoim mieszkaniu, w ogóle nie znałem tego miejsca. Spojrzałem w górę. Nade mną stała jakaś nie znana mi osoba.
- Lepiej ci? - spytała się mnie i podała rękę.
Złapałem jej dłoń, pomogła mi wstać i posadziła mnie na kanapie.
- Gdzie jestem? - zapytałem się jej.
- Na zapleczu w barze, gdzie wczoraj się upiłeś.
- Nic nie pamiętam.
- Jakoś się nie dziwię.
Przyjrzałem się dziewczynie. Blondynka z zielonymi oczami, delikatna, skromnie ubrana. Stała nade mną i przyglądała się mi. Wyglądała jakby chciała mnie ukarać. Wstałem powoli z sofy.
- Niall. - powiedziałem i wyciągnąłem do niej rękę.
- Amanda. - odpowiedziała i grzecznie podała mi dłoń, którą od razu zabrała.
- Chyba lepiej jak pójdę.
- Też tak myślę, zresztą ktoś dobijał się do ciebie. - powiedziała i wskazała na mój telefon, który leżał na stoliku obok.
Złapałem go i spojrzałem na wyświetlacz. Było kilka nieodebranych połączeń i smsów. Spojrzałem na dziewczynę, która stała już przy drzwiach.
- Dziękuje za opiekę. - zwróciłem się do niej wychodząc.
Nic nie powiedziała, usłyszałem tylko trzask drzwi. Wyszedłem z budynku, założyłem kaptur i wróciłem do siebie. Gdy się tam znalazłem od razu walnąłem się na łóżko i usnąłem.
*Lucy*
17.07.2012
- Dzień dobry. - przywitałam się z panią Gertrude. - Co się stało, że pani do mnie zadzwoniła?
- Z Emmą dzieje się coś niedobrego, mi nie chce nic powiedzieć, może ty jej jakoś pomożesz?
- Postaram się. - powiedziałam i udałam się w kierunku pokoju Emmy.
Gdy tylko się tam znalazłam uderzył w moje nozdrza słodki zapach kwiatów. Było tu kilka bukietów. Emmę znalazłam na łóżku, odwróconą tyłem do mnie. Podeszłam do niej. Moja przyjaciółka patrzyła przed siebie zapłakanymi oczami nie zważając na rzeczywisty świat. Położyłam się obok niej, a ona wtuliła się we mnie. Głaskałam ją pocieszająco po głowie. W pewnym momencie przewróciła się na plecy. Już nie płakała.
- Lucy. - usłyszałam jej szept.
- Co się dzieje?
- Zrobiłam coś co było impulsem. Zawsze panowałam nad swoim życiem, aż do teraz. Nigdy nie chciałam się zatopić w czymś co może znowu mnie zranić, ale odsuwając od siebie miłość tylko ją przyciągałam, a za tym przyciągnęłam i ból i cierpienie. Zakochałam się, tym samym znowu sprowadziłam na siebie nieszczęście.
- Em ty nie mówisz poważnie? - spytałam się, tym samym podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie Lucy. Osoby, które kocham w jakiś sposób znikają. Mam tylko babcię, którą boję się stracić. I oczywiście ciebie. Nadal boję się, że któraś z was zniknie i więcej się nie pojawi. Nie umiem się już od was oderwać, moja egoistyczna strona w tej kwestii zwyciężyła. Ale Harry ma jeszcze szansę. Gdy go zostawię będzie bezpieczny.
- Em uspokój się. - krzyknęłam na nią wstając z łóżka. - Nigdy mnie nie stracisz rozumiesz. Gdyby nie ty nie byłoby mnie tu dzisiaj, ile razy to mam ci powtarzać, abyś w końcu zrozumiała.
Dziewczyna stanęła naprzeciwko mnie i rzuciła mi się w ramiona.
- A teraz Em. - powiedziałam. - Kochasz go?
- Tak, ale powinnam ci coś powiedzieć.
- Słucham.
- Byłam u niego wczoraj i właśnie wtedy zrobiłam coś impulsywnego.
- Co takiego?
- Spałam z nim.
- W sensie?
- Tak w tym sensie. To nie powinno mieć miejsca. Nie powinnam dawać mu złudnych nadziei.
- Jeśli przyjmiesz go do swojego serca nie bojąc się konsekwencji...
- Właśnie Lucy dobrze, że powiedziałaś to jedno kluczowe słowo. Konsekwencje. I dlatego nic z tego nie będzie.
- Przesadzasz trochę Em. Pamiętasz ja też bałam się ponownego bólu, lecz go nie dostałam. Zyskałam za to coś pięknego, wspaniałego. Więc pomyśl co możesz zyskać. - powiedziałam wychodząc.
Zostawiłam dziewczynę. Wiem, że potrzebuje spokoju, by mogła to wszystko przemyśleć. Jednak ja nie zostawię tak tego w spokoju. Chce jej pomóc tak jak ona kiedyś mi. Chce by była szczęśliwa.
*Harry*
17.07.2012
- Co się stało? - usłyszałem głos Zayna z korytarza, kiedy otworzył drzwi od swojego mieszkania.
- Po pierwsze dostałam się na studia. Więc od października będą studentką. - odpowiedziała Lucy podekscytowanym głosem.
Nic nie było słychać, więc można było stwierdzić, że Zayn namiętnie jej gratuluje. Popatrzeliśmy w czwórkę po sobie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- A po drugie...- Usłyszeliśmy ponownie głos dziewczyna, która akurat weszła do pokoju-... muszę dopaść Harolda. - dokończyła i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem.
Zacząłem przeczuwać, że nieźle mi się dostanie.
- Czemu mnie szukasz? - powiedziałem spokojnie, nie patrząc na nią.
- Co ty tu jeszcze robisz? - spytała się mnie, co zbiło mnie z pantałyku i zerknąłem na nią.
- Harry nie udawaj głupka. - wtrącił się Niall, co totalnie mnie zaskoczyło. - Wiadomo, że chodzi o Emmę.
Rozejrzałem się po pokoju, każdy już na mnie patrzył.
- Nie rozumiem. - powiedziałem.
W tym momencie Lucy zrobiła krok w moją stronę i bez żadnych ceregieli dostałem od niej z liścia.
- Otrząśnij się Harry. - krzyknęła na mnie.
Przyjrzałem się jej. Umiała na człowieka wpłynąć. Natychmiastowo się podniosłem z kanapy i ją przytuliłem. Dziewczyna stała nieruchomo. Puściłem ją. Uśmiechała się delikatnie.
- Biegnij do niej. - dodała jeszcze.
Zrobiłem to co powiedziała. Wsiadłem do auta i jechałem z zawrotną prędkością. W niespełna  minut byłem pod domem Emmy. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi drzwi jej babcia.
- Dobry wieczór Harry, Emma jest u siebie. - powiedziała tylko i wpuściła mnie do środka.
Poszedłem do niej. Gdy wszedłem zauważyłem te wszystkie kwiaty, które jej przysłałem. Dziewczyna spała na łóżku. Położyłem się obok, przytuliłem ją i zasnąłem.
*****************************************************
Kolejny rozdział.  Zepsułam go wybaczcie.  Następny w poniedziałek lub we wtorek. A i dziękuję za ponad 11000 wejść, nie spodziewałam się, że będzie ktoś czytał moje bazgroły.

10 komentarzy:

  1. UUUU.. nie mogę się doczekać kolejnej notki:) świetny rozdział xD ale nie skumałam o co chdzi Niall'owi.. chyba muszę się cofnąć i przeczytać wszystko jeszcze raz xDD ŻYCZĘ WENY!
    P.S. rozdziały nie mogły by być trochę dłuższe? bo tak przyjemnie się czyta a tak krótko..

    OdpowiedzUsuń
  2. super. bardzo mi się podoba :)) czekam na kolejny rozdział. pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo podoba mi się Twój blog. ciekawie piszesz :)
    wpadniesz? http://onedirection-stories.blog.onet.pl/ fajnie by było jakbyś skomentowała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super < 3 zapraszam cię do mnie! ; * need-you-here.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. ktoś tu komuś namiętnie gratuluje ;dd
    Bardzoo mi przykro ale ja nadal chce więcej ;))
    Mam nadzieję, że nowy rozdział bd szybko . ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, świetne i wcale nie zawaliłaś tego rozdziału. Podoba mi się to, że Emma w końcu zdała sobie sprawę ze swoich uczuć i że Lucy zainterweniowała. Jest świetną przyjaciółką. Końcówka jest piękna, jak Harry wpada do pokoju Em i zasypia u jej boku. Jestem bardzo ciekawa, co się stanie z tą dwójką później. Czy dadzą sobie szansę?

    A co do Nialla. Szkoda, że Annabeth go zraniła i bardzo mi jest go żal. Nie zasługiwała na niego w żadnym stopniu. Myślę, że ta blondynka z baru jeszcze nie raz tutaj zagości:) Może zmieni coś w życiu Nialla? Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału! Xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku! Świetny rozdział! I nie zepsułaś! Jest świetny jak wszystkie z resztą :D czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Czekam na następny.

    Zapraszam do mojego opowiadania na http://historyofmylife.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic nie zepsułaś :) Biedny Niall, ale w sumie dobrze, że to z Annabeth się jakoś nie 'rozwija'. Pozdrawiam, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja po prostu zgodzę się z innymi, nic nie zepsułaś, a wręcz przeciwnie, bardzo mi się podoba ! Szkoda mi Nialla, jakoś tak byłam na tak co do jego i Annabeth, a tu proszę. Ale wierzę, że Nasz Irlandczyk będzie szczęśliwy :) A co do końcówki - rzygam tęczą, to było takie słodkie :3 (http://kissmelikeyouwannabeloved.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń