*Emma*
24.12.2012
- Zimno mi. - powiedziałam, kiedy szliśmy wszyscy do Louisa.
- Chodź ogrzeję cię. - zaproponował Harry.
Podeszłam do chłopaka, a on wziął mnie na ręce i rzucił w śnieg nim zdążyłam zareagować.
- Harold. - krzyknęłam na całe gardło i zaczęłam go gonić.
Wskoczyłam mu na plecy i tym razem Harry wpadł twarzą w śnieg. Nagle przewrócił się tak, że leżałam pod nim. Po chwili wstał, pochylił się nade mną i pocałował. Pociągnęłam go i ponownie leżał na mnie.
- Ej gołąbeczki nie gruchać tam w śniegu. - zawołał Liam.
- Zazdrośnik. - krzyknął do niego Harry.
Ponownie obydwoje wstaliśmy i nagle poczułam na twarzy coś mokrego. To Liam rzucił kulką śniegu w Harry'ego, a na mój pech nie trafił w swój cel.
- Liam. Zatłukę cię. - krzyknęłam i zaczęłam lepić kulkę.
I tak się zaczęła bitwa na śnieżki. Ja, Harry, Liam, Amanda, Niall i Zayn byliśmy cali mokrzy. Nie chce mówić, w jakich miejscach miałam ten śnieg. W końcu doszliśmy do domu Louisa jakimś cudem cali. Drzwi budynku otworzyła nam Lucy i wybuchła śmiechem na nasz widok.
- Lucy! - krzyknął na jej widok Zayn i rzucił się na nią.
- Idioto jestem teraz cała mokra. - powiedziała.
- Też się cieszę, że cię widzę.
- Co tu się dzieje? - spytał się Louis, który akurat wyszedł z kuchni. - Jak wy wyglądacie.
Całą grupą rzuciliśmy się na niego.
- Wszystkiego najlepszego. - krzyknęliśmy jednocześnie.
W końcu jakoś się uspokoiliśmy i zaczęliśmy się rozbierać z kurtek, czapek itp. Kiedy w końcu się jakoś uporządkował i siedliśmy w dużym pokoju. W międzyczasie doszła do nas El. Cały czas rozmawialiśmy, wygłupialiśmy i śmieliśmy.
- Jesteśmy. - krzyknęła pani Jay.
- Ciociu Jay. - krzyknęła w odpowiedzi Lucy. - Louis pyta się co byś bardziej chciała wnuczkę czy wnuczka?
Wszyscy się zaśmialiśmy tylko Louis spiorunował dziewczynę wzrokiem. W tym czasie do pokoju weszła mama Louisa, rodzice Lucy, Jake, Jess i Megan.
- Więcej was tu nie mogło być? - zapytała się Megan.
- Też się cieszymy, że cię widzimy. - odpowiedział Harry.
Jeszcze trochę posłuchaliśmy przekomarzania się rodzeństwa Tomlinsonów i postanowiliśmy opuścić ich dom.
- Zimno mi. - powiedziałam, kiedy szliśmy wszyscy do Louisa.
- Chodź ogrzeję cię. - zaproponował Harry.
Podeszłam do chłopaka, a on wziął mnie na ręce i rzucił w śnieg nim zdążyłam zareagować.
- Harold. - krzyknęłam na całe gardło i zaczęłam go gonić.
Wskoczyłam mu na plecy i tym razem Harry wpadł twarzą w śnieg. Nagle przewrócił się tak, że leżałam pod nim. Po chwili wstał, pochylił się nade mną i pocałował. Pociągnęłam go i ponownie leżał na mnie.
- Ej gołąbeczki nie gruchać tam w śniegu. - zawołał Liam.
- Zazdrośnik. - krzyknął do niego Harry.
Ponownie obydwoje wstaliśmy i nagle poczułam na twarzy coś mokrego. To Liam rzucił kulką śniegu w Harry'ego, a na mój pech nie trafił w swój cel.
- Liam. Zatłukę cię. - krzyknęłam i zaczęłam lepić kulkę.
I tak się zaczęła bitwa na śnieżki. Ja, Harry, Liam, Amanda, Niall i Zayn byliśmy cali mokrzy. Nie chce mówić, w jakich miejscach miałam ten śnieg. W końcu doszliśmy do domu Louisa jakimś cudem cali. Drzwi budynku otworzyła nam Lucy i wybuchła śmiechem na nasz widok.
- Lucy! - krzyknął na jej widok Zayn i rzucił się na nią.
- Idioto jestem teraz cała mokra. - powiedziała.
- Też się cieszę, że cię widzę.
- Co tu się dzieje? - spytał się Louis, który akurat wyszedł z kuchni. - Jak wy wyglądacie.
Całą grupą rzuciliśmy się na niego.
- Wszystkiego najlepszego. - krzyknęliśmy jednocześnie.
W końcu jakoś się uspokoiliśmy i zaczęliśmy się rozbierać z kurtek, czapek itp. Kiedy w końcu się jakoś uporządkował i siedliśmy w dużym pokoju. W międzyczasie doszła do nas El. Cały czas rozmawialiśmy, wygłupialiśmy i śmieliśmy.
- Jesteśmy. - krzyknęła pani Jay.
- Ciociu Jay. - krzyknęła w odpowiedzi Lucy. - Louis pyta się co byś bardziej chciała wnuczkę czy wnuczka?
Wszyscy się zaśmialiśmy tylko Louis spiorunował dziewczynę wzrokiem. W tym czasie do pokoju weszła mama Louisa, rodzice Lucy, Jake, Jess i Megan.
- Więcej was tu nie mogło być? - zapytała się Megan.
- Też się cieszymy, że cię widzimy. - odpowiedział Harry.
Jeszcze trochę posłuchaliśmy przekomarzania się rodzeństwa Tomlinsonów i postanowiliśmy opuścić ich dom.
*Niall*
28.12.2012
- Czemu tu przyszliśmy? - zapytała się mnie Amanda, kiedy usiedliśmy przy jednym ze stolików w barze.
- To miejsce ma dla mnie duże znaczenie. - odpowiedziałem.
- Jakie?
- Możliwe, że gdybym pewnego dnia tu nie był to nigdy bym cię nie poznał.
- Ale jednak zdarzyło się inaczej.
- Co ci zamówić?
- Obojętnie.
Wstałem od stołu, pocałowałem moją dziewczynę w policzek i udałem się do baru. Dopiero, kiedy tam podszedłem zauważyłem kto stoi za barem.
- Camille. - powiedziałem.
- O hej Niall. - powiedziała dziewczyna.
- Co ty nie w Londynie?
- Postanowiłam zostać tu jeszcze na jakiś czas.
- A tak ogólnie co tam u ciebie?
- Jako tako. Za to zauważyłam, że masz dziewczynę.
- Wspaniałą dziewczynę.
- Gratuluję.
Dziewczyna postawiła na blacie moje zamówienie.
- Fajnie było cię znowu widzieć Niall. - powiedziała.
- Ciebie też.
Wziąłem dwie szklanki z napojami i wróciłem do stolika.
- Znajoma? - zapytała się Amanda, kiedy usiadłem na krześle obok niej.
- Tak, a zarazem była dziewczyna Liama.
- A Liam wie?
- O czym?
- O tym, że ona jest w ciąży.
- CO???
- Ups. Nic nie wiecie.
- Nie, a ty skąd o tym wiesz?
- Po pierwsze widać jej brzuszek, a po drugie słyszałam jej rozmowę, kiedy szłam do toalety.
- Liam musi o tym wiedzieć.
- Ty chcesz mu to powiedzieć?
- Tak, a czemu by nie?
- Duże jest prawdopodobieństwo, że to Liam może być ojcem?
- Bardzo duże.
- Tym bardziej nie ty powinieneś mu przekazać takie wieści.
- To mój przyjaciel i skoro ja wiem to i on powinien.
- Pomyśl Niall jeśli dziewczyna mu o tym nie powiedziała to może jest tego jakiś powód.
- No i co. On i tak ma prawo wiedzieć.
- To nie jest dobry pomysł.
- Trudno. Widocznie ona mu tego nie powie, więc ja to zrobię.
- Nie powinieneś się wtrącać.
- A ty nie powinnaś mi mówić co mam robić, a co nie.
Momentalnie dziewczyna rozszerzyła oczy.
- Nie chciałem tego powiedzieć. - odezwałem się.
- Skoro czujesz, że cię kontroluję to co ja tu robię?
Zamurowało mnie. Po prostu nie byłem w stanie wykrztusić słowa. Amanda wstała z krzesła i zaczęła się ubierać.
- Co ty robisz? - spytałem się.
- Nie widać, wychodzę.
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Nie. Dojdę sama do twojego domu.
I nie czekając na moją reakcję wyszła z baru.
- Czemu tu przyszliśmy? - zapytała się mnie Amanda, kiedy usiedliśmy przy jednym ze stolików w barze.
- To miejsce ma dla mnie duże znaczenie. - odpowiedziałem.
- Jakie?
- Możliwe, że gdybym pewnego dnia tu nie był to nigdy bym cię nie poznał.
- Ale jednak zdarzyło się inaczej.
- Co ci zamówić?
- Obojętnie.
Wstałem od stołu, pocałowałem moją dziewczynę w policzek i udałem się do baru. Dopiero, kiedy tam podszedłem zauważyłem kto stoi za barem.
- Camille. - powiedziałem.
- O hej Niall. - powiedziała dziewczyna.
- Co ty nie w Londynie?
- Postanowiłam zostać tu jeszcze na jakiś czas.
- A tak ogólnie co tam u ciebie?
- Jako tako. Za to zauważyłam, że masz dziewczynę.
- Wspaniałą dziewczynę.
- Gratuluję.
Dziewczyna postawiła na blacie moje zamówienie.
- Fajnie było cię znowu widzieć Niall. - powiedziała.
- Ciebie też.
Wziąłem dwie szklanki z napojami i wróciłem do stolika.
- Znajoma? - zapytała się Amanda, kiedy usiadłem na krześle obok niej.
- Tak, a zarazem była dziewczyna Liama.
- A Liam wie?
- O czym?
- O tym, że ona jest w ciąży.
- CO???
- Ups. Nic nie wiecie.
- Nie, a ty skąd o tym wiesz?
- Po pierwsze widać jej brzuszek, a po drugie słyszałam jej rozmowę, kiedy szłam do toalety.
- Liam musi o tym wiedzieć.
- Ty chcesz mu to powiedzieć?
- Tak, a czemu by nie?
- Duże jest prawdopodobieństwo, że to Liam może być ojcem?
- Bardzo duże.
- Tym bardziej nie ty powinieneś mu przekazać takie wieści.
- To mój przyjaciel i skoro ja wiem to i on powinien.
- Pomyśl Niall jeśli dziewczyna mu o tym nie powiedziała to może jest tego jakiś powód.
- No i co. On i tak ma prawo wiedzieć.
- To nie jest dobry pomysł.
- Trudno. Widocznie ona mu tego nie powie, więc ja to zrobię.
- Nie powinieneś się wtrącać.
- A ty nie powinnaś mi mówić co mam robić, a co nie.
Momentalnie dziewczyna rozszerzyła oczy.
- Nie chciałem tego powiedzieć. - odezwałem się.
- Skoro czujesz, że cię kontroluję to co ja tu robię?
Zamurowało mnie. Po prostu nie byłem w stanie wykrztusić słowa. Amanda wstała z krzesła i zaczęła się ubierać.
- Co ty robisz? - spytałem się.
- Nie widać, wychodzę.
- Poczekaj pójdę z tobą.
- Nie. Dojdę sama do twojego domu.
I nie czekając na moją reakcję wyszła z baru.
*Liam*
30.12.2012
To nie może być prawda. To nie może być prawda. Od wczoraj te zdanie cały czas chodzi mi po głowie odkąd usłyszałem nowinę od Nialla. Stanąłem przed domem Camille. Wdech, wydech, wdech. Zapukałem do drzwi. Długo nikt nie otwierał. Kiedy już miałem iść w drzwiach stanęła Camille.
- Liam. - powiedziała zaskoczona.
Za to ja nic nie powiedziałem, tylko spojrzałem na jej lekko większy brzuch.
- Wiesz. - odezwała się.
Kiwnąłem głową i spojrzałem na jej twarz. Nie patrzyła na mnie.
- Nie widziałam, że Niall jest taki spostrzegawczy.
- Raczej nie on tylko jego dziewczyna.
- Chodź do środka, nie będziemy rozmawiali na tym zimnie.
Dziewczyna zeszła z przejścia i wpuściła do pomieszczenia.
- Chcesz coś do picia? - krzyknęła z kuchni.
- Nie, dzięki.
Usiadłem na sofie w salonie. Nic się tu nie zmieniło. Kiedyś przebywałem tu więcej czasu niż w swoim własnym domu. Moje wspomnienia związane z tym domem wyprowadziły na drugi plan mój powód przyjścia tu ponownie. Pojawienie się Camille sprowadziło mnie ponownie na ziemie. Dziewczyna usiadła obok mnie na kanapie. Odwróciłem głowę w jej kierunku.
- Spytaj się o to co chcesz. - odezwała się.
- Czy to moje...?
- Nie.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Który tydzień?
- 18.
Pomyślmy 18 tygodni to cztery i pół miesiąca, co równa się połowa sierpnia.
- Szybko się pocieszyłaś. - odezwałem się, kiedy doszedłem już do swoich wniosków.
- To nie tak.
- A jak?
- Byłam zła na ciebie, na siebie. I jakoś tak wyszło.
- Czemu teraz nie jesteś z ojcem dziecka?
- Bo on tego nie chce.
- Jak można nie chcieć własnego dziecka?
- Tak się składa, że on ma już dwójkę dzieci ze swoją żoną.
- W coś ty się wkopała Cam.
O dziwo dziewczyna zaśmiała się.
- Będę matką. Nie wyobrażam sobie siebie w tej roli.
- Będzie dobrze.
Przysunąłem się bliżej niej.
- Pomogę ci. - powiedziałem.
- Co?
- To co słyszałaś. Nie zostawię cię z tym samej.
- Ty chyba siebie nie słyszysz Liam.
- Wiem co mówię.
- Nie wiesz. Chcesz wychowywać nie swoje dziecko razem ze mną? Ty nie mówisz poważnie.
- Chcę tego Cam.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem w stanie o tobie zapomnieć. Już sam nie wiem czemu chciałem żebyśmy się rozstali. Ja cię nadal kocham Cam. Próbowałem sobie poukładać życie bez ciebie, ale mi bez ciebie nic nie wychodzi.
Na potwierdzenie tych słów pochyliłem się nad nią i ją pocałowałem.
To nie może być prawda. To nie może być prawda. Od wczoraj te zdanie cały czas chodzi mi po głowie odkąd usłyszałem nowinę od Nialla. Stanąłem przed domem Camille. Wdech, wydech, wdech. Zapukałem do drzwi. Długo nikt nie otwierał. Kiedy już miałem iść w drzwiach stanęła Camille.
- Liam. - powiedziała zaskoczona.
Za to ja nic nie powiedziałem, tylko spojrzałem na jej lekko większy brzuch.
- Wiesz. - odezwała się.
Kiwnąłem głową i spojrzałem na jej twarz. Nie patrzyła na mnie.
- Nie widziałam, że Niall jest taki spostrzegawczy.
- Raczej nie on tylko jego dziewczyna.
- Chodź do środka, nie będziemy rozmawiali na tym zimnie.
Dziewczyna zeszła z przejścia i wpuściła do pomieszczenia.
- Chcesz coś do picia? - krzyknęła z kuchni.
- Nie, dzięki.
Usiadłem na sofie w salonie. Nic się tu nie zmieniło. Kiedyś przebywałem tu więcej czasu niż w swoim własnym domu. Moje wspomnienia związane z tym domem wyprowadziły na drugi plan mój powód przyjścia tu ponownie. Pojawienie się Camille sprowadziło mnie ponownie na ziemie. Dziewczyna usiadła obok mnie na kanapie. Odwróciłem głowę w jej kierunku.
- Spytaj się o to co chcesz. - odezwała się.
- Czy to moje...?
- Nie.
- Jesteś pewna?
- Tak.
- Który tydzień?
- 18.
Pomyślmy 18 tygodni to cztery i pół miesiąca, co równa się połowa sierpnia.
- Szybko się pocieszyłaś. - odezwałem się, kiedy doszedłem już do swoich wniosków.
- To nie tak.
- A jak?
- Byłam zła na ciebie, na siebie. I jakoś tak wyszło.
- Czemu teraz nie jesteś z ojcem dziecka?
- Bo on tego nie chce.
- Jak można nie chcieć własnego dziecka?
- Tak się składa, że on ma już dwójkę dzieci ze swoją żoną.
- W coś ty się wkopała Cam.
O dziwo dziewczyna zaśmiała się.
- Będę matką. Nie wyobrażam sobie siebie w tej roli.
- Będzie dobrze.
Przysunąłem się bliżej niej.
- Pomogę ci. - powiedziałem.
- Co?
- To co słyszałaś. Nie zostawię cię z tym samej.
- Ty chyba siebie nie słyszysz Liam.
- Wiem co mówię.
- Nie wiesz. Chcesz wychowywać nie swoje dziecko razem ze mną? Ty nie mówisz poważnie.
- Chcę tego Cam.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem w stanie o tobie zapomnieć. Już sam nie wiem czemu chciałem żebyśmy się rozstali. Ja cię nadal kocham Cam. Próbowałem sobie poukładać życie bez ciebie, ale mi bez ciebie nic nie wychodzi.
Na potwierdzenie tych słów pochyliłem się nad nią i ją pocałowałem.
*Zayn*
31.12.2012
- Nie tak miało być. - powiedziała Lucy.
Dziewczyna leżała przeziębiona w moim starym łóżku.
- To nasz pierwszy wspólny sylwester, a ja leżę chora w łóżku. - odezwała się ponownie z chrypką w głosie.
- Ta chrypka dodaje ci uroku.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Próbowałem ją pocałować, ale odsunęła mnie od siebie.
- Ty nie możesz być chory. - powiedziała.
- Czemu?
- Chyba nie chcesz zawieść fanek, kiedy twój głos nie będzie zdrowy.
Zrobiłem smutną minkę.
- To nie działa. - powiedziała.
Położyłem się na wznak obok niej na łóżku.
- Ile zostało do Nowego Roku? - zapytała się.
- Nie całe pięć minut.
- Dziękuje ci.
- Za co?
- Za to, że dzięki tobie ten rok należał do najlepszych. Za to, że pokochałeś mnie, kiedy byłam totalnym wrakiem. Za to, że jesteś zawsze obok mnie, gdy cię potrzebuję. Mimo naszych upadków i moich różnych humorów kochasz mnie nadal. Bez ciebie byłabym nikim.
Spojrzałem na jej twarz. Mimo zaczerwionego nosa i popękanych ust jest dla mnie najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczyną na świecie.
- Kocham cię do końca świata i jeden dzień dłużej.
Usłyszeliśmy fajerwerki. Pocałowałem ją tym razem nie odsunęła mnie od siebie tylko pogłębiła pocałunek.
- Szczęśliwego Nowego Roku. - powiedziałem.
- Szczęśliwego Nowego Roku.
Tym razem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zbiegłem od razu, a za mną podreptała Lucy. Gdy tylko otworzyłem drzwi usłyszeliśmy zbiorowe:
- Wszystkiego najlepszego.
Do mojego domu wpadli Jessica, Emma, Louis, Harry, Liam, Niall, Eleanor, Camille, Amanda, Megan i Nate, a z pokoju obok przez hałas wyszli Aria i Max. Każdy składał każdemu życzenia. A ja tylko marzyłem, aby to moje szczęście trwało nadal.
- Nie tak miało być. - powiedziała Lucy.
Dziewczyna leżała przeziębiona w moim starym łóżku.
- To nasz pierwszy wspólny sylwester, a ja leżę chora w łóżku. - odezwała się ponownie z chrypką w głosie.
- Ta chrypka dodaje ci uroku.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Próbowałem ją pocałować, ale odsunęła mnie od siebie.
- Ty nie możesz być chory. - powiedziała.
- Czemu?
- Chyba nie chcesz zawieść fanek, kiedy twój głos nie będzie zdrowy.
Zrobiłem smutną minkę.
- To nie działa. - powiedziała.
Położyłem się na wznak obok niej na łóżku.
- Ile zostało do Nowego Roku? - zapytała się.
- Nie całe pięć minut.
- Dziękuje ci.
- Za co?
- Za to, że dzięki tobie ten rok należał do najlepszych. Za to, że pokochałeś mnie, kiedy byłam totalnym wrakiem. Za to, że jesteś zawsze obok mnie, gdy cię potrzebuję. Mimo naszych upadków i moich różnych humorów kochasz mnie nadal. Bez ciebie byłabym nikim.
Spojrzałem na jej twarz. Mimo zaczerwionego nosa i popękanych ust jest dla mnie najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczyną na świecie.
- Kocham cię do końca świata i jeden dzień dłużej.
Usłyszeliśmy fajerwerki. Pocałowałem ją tym razem nie odsunęła mnie od siebie tylko pogłębiła pocałunek.
- Szczęśliwego Nowego Roku. - powiedziałem.
- Szczęśliwego Nowego Roku.
Tym razem usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zbiegłem od razu, a za mną podreptała Lucy. Gdy tylko otworzyłem drzwi usłyszeliśmy zbiorowe:
- Wszystkiego najlepszego.
Do mojego domu wpadli Jessica, Emma, Louis, Harry, Liam, Niall, Eleanor, Camille, Amanda, Megan i Nate, a z pokoju obok przez hałas wyszli Aria i Max. Każdy składał każdemu życzenia. A ja tylko marzyłem, aby to moje szczęście trwało nadal.
*******************************************************
I kolejny rozdział. Oprócz części z perspektywy Emmy to rozdział mi się nawet podoba. A wam jak się podoba? I ten pomysł z ciążą Cam nie jest zbyt oklepany? Co do piosenki to lekko mi przypasowała. Kolejny rozdział w przyszłym tygodniu. Przy okazji miłego długiego weekendu. Do następnego :)
Szkoda że Camila nie jest w ciąży z Liamem. Byłby mały słodziutki bobas. Dobrze że razem je wychowają. Liam tatusiem :)
OdpowiedzUsuńBiedna Lucy chora w sylwestra przecież to najlepszy czas. Dobrze że Zayn jest z nią . Hahaha bitwa na śnieżki fajnie
Najbardziej rozwaliło mnie to jak Lucy się pyta czy mama Louisa chcę wnuczkę czy wnuczka. Ja by wybrała na jej miejscu wnuczkę. hahaha:) Na miejscu Louisa też bym się wściekła
Super rozdział ;)
Czekam na następny;d
Fajnie.:D zapraszam do mnie : http://i-love-but-sometimes-i-hate.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper <3333333 czekam na nn XX
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://onedirectoin-hehe.blogspot.com/
super już się nie mogę doczekać następnego
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://welove-onedirection.blog.onet.pl/
genialne <3
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga gdzie własnie pojawił sie 28 rozdział :)
http://galaxy-strawberry.blogspot.com/
w końcu <333
OdpowiedzUsuńświetny :D
szkoda mi Nialla :c
kiedy będzie kolejny rozdział? :3
rozdział mega super...biedny Niall, no Lucy chora w sylwka... Masakra czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie : whenever-you-kiss-him.blogspot.com zostawcie po sobie ślad z góry dzięki <3
OdpowiedzUsuńFajny rodział. ;) Kurczę, nie chcę, żeby Liam był z Cam... :( Zayn jest uroczy :) Pozdrawiam, Ania. <3
OdpowiedzUsuńzaajebisty rozdział! :)
OdpowiedzUsuńfajnie by było gdyby Liam był z Camille :)
Zapraszam na http://storywithlarry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D
nie mogę doczekać się kolejnego <3
Cudowny ;***
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na www.cry-to-me.blog.onet.pl :)
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Dawaj szybko następny ;p
OdpowiedzUsuńpodoba mi się cała historia !
OdpowiedzUsuńgenialnie : )
Oklepany :P Jeszcze są za mlodzi na dziecko ! Zaczekaj jeszcze z rola tatusia dla Liama . Oprócz tego rozdział mi sie bardzo podoba. Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń