Tytuł: Secret love.
Bohaterowie: Niall Horan, Zayn Malik, Molly Horan, Elizabeth Horan, Peter Horan, Louis Tomlinson, Harry Styles, Liam Payne.
Opis:
Niall i Zayn byli parą dopóki jeden z nich nie opuścił tego drugiego.
Po dwóch latach spotykają się ponownie w zaskakujących okolicznościach.
Czy mimo przeszkód wrócą do siebie?
Ważne: Niall, Liam i Harry mają po 24 lata, a Zayn z Lou po 25 lat. One Direction nie istnieje. Ten shot to wyłącznie moja wyobraźnia.
Od autorki:
Nie wyszedł mi ten shot tak jak chciałam. Mam nadzieję, że ktoś go
przeczyta. To mój pierwszy bromance, więc proszę o wyrozumiałość.
~*~
Powrót
do domu. Dla niektórych to wspaniałe uczucie po iluś tam latach wrócić
na tak zwane stare śmieci. Jednak dla mnie to powrót do domu, gdzie
nigdy nie czułem się dobrze. Ale najpierw chyba powiedzieć coś o sobie i
dlaczego nie lubię wracać do własnej rodziny. Mam na imię Niall (jak to
banalnie brzmi, ale od czegoś trzeba zacząć) i prawie 25 lat na karku.
Pochodzę z Grays, miejscowości znajdującej się niedaleko Londynu. Matka
Elizabeth jest pisarką, wydała kilkanaście książek. Za to ojciec Peter
jest właścicielem paru hotelów w Anglii. Jak łatwo się domyślić nigdy w
życiu nie brakowało mi niczego, jeśli chodzi o sprawy materialne. Jednak
za wiele uczuć od rodziców nie dostałem. Za często w domu ich nie było,
a gdy byli omijali mnie szerokim łukiem. Czasami, gdy byłem młodszy
zastanawiałem się dlaczego, ale nigdy się tego nie dowiedziałem.
Powracając do krewnych mam jeszcze starszą o półtora roku siostrę Molly.
Właśnie ukończyła studia prawnicze i to ona od zawsze była dumą
rodziców. To także z jej powodu muszę jechać z Liverpoolu do Grays. Z
Molly też nie byłem mocno związany i nigdy za sobą za bardzo nie
przepadaliśmy. Na szczęście w znienawidzonym przeze mnie domu była ważna
dla mnie osoba. Mianowicie gosposia Rose, która to praktycznie mnie
wychowała. Zawsze traktowała mnie jak własnego syna, mogłem porozmawiać z
nią na każdy temat i to jej jako pierwszej powiedziałem o swojej
orientacji, zrozumiała to i zaakceptowała. Gdy tylko mam czas to do tej
kobiety dzwonie jako pierwszej. W Grays także mieszka mój przyjaciel
Louis. Poznałem go, gdy miałem 10 lat. Zawsze dzieci, a w szczególności
ich rodzice traktowali mnie jak rozkapryszonego bachora, ale nie rodzina
Tomlinsonów. U nich byłem zawsze mile widziany, a i Lou traktował mnie
po prostu zwyczajnie. Ja i Louis chodziliśmy do tej samej szkoły i tak
zaczęła się nasza przyjaźń. Gdy zorientowałem się, że jestem gejem bałem
się mu o tym powiedzieć. Lecz kiedy się o tym dowiedział nie zdziwił
się zbytnio i stwierdził, że już dawno się tego domyślał. Śmiał się
tylko z tego bym zbytnio się przy nim nie zagalopował, ale Lou był
zawsze dla mnie jak brat, nigdy nie myślałem o nim jak o potencjalnym
chłopaku. Gdy ukończyliśmy szkołę i był czas zacząć studia
przeprowadziłem się do Londynu, a wraz ze mną i Louis. Wynajęliśmy
wspólne mieszkanie, znalazłem pracę i w końcu przestałem żyć na koszt
rodziców. Ja zacząłem studiować historię sztuki, a Lou socjologię. I
wszystko zaczęło się układać, dopóki nie poznałem pewnego bruneta.
Studiował na tym samym kierunku co ja. Z początku widywałem go
okazjonalnie, potem zaczęliśmy się spotykać jako przyjaciele. Spodobał
mi się, ale nie chciałem mu tego mówić, bo zwyczajnie się bałem. Tylko
Lou wiedział, że Zayn mi się podoba. Niestety doskonale wiedziałem, że
brunet gustuje w kobietach. Co rusz widywałem go z inną. Wraz z Lou
zaprzyjaźniłem się z dwójką przyjaciół Zayna, Harrym i Liamem. Całą
piątką chodziliśmy do klubów, bawiliśmy się wspólnie, aż do czasu. W
trakcie imprezy, kiedy już byłem mocno zalany zrobiłem coś co zmieniło
wszystko. Nie było to w najbardziej romantycznym miejscu. Pocałowałem
Zayna za klubem przy szpetnym ogrodzeniu. Myślałem, że mnie odepchnie,
wyśmieje i znienawidzi. Ale skończyło się zupełnie inaczej. Skończyliśmy
w jego mieszkaniu i spędziłem z nim jedną z lepszych nocy w życiu. Gdy
obudziłem się po tamtej nocy on jeszcze spał, więc jak najszybciej
ubrałem się i wróciłem do siebie. Byłem wtedy zły na siebie. Nie
wiedziałem co mam robić. Przez cały kolejny tydzień unikałem Zayna jak
ognia. Aż sam przyszedł do mojego mieszkania. Chciałem go przeprosić,
ale nie dał mi dojść do słowa tylko zachłannie wpił się w moje wargi. I
tym razem skończyliśmy wspólnie w łóżku. Tamtego dnia uznaliśmy, że
pozostawi to zdarzenie w sekrecie. Kiedy tylko nadarzyła się okazja
spaliśmy u Zayna albo u mnie. Jednego z takich poranków przyłapał nas
Louis. Uważał, że nie postępuje dobrze sypiając z Zaynem. Jak to ja nie
posłuchałem go. Nie chciałem się przyznawać, ale często bywałem
zazdrosny o Zayna, kiedy jak gdyby nigdy nic podrywał dziewczyny w
klubach. Z jednej strony podobała mi się ta bliskość z Zaynem, ale w
głębi duszy wiedziałem, że to wszystko skończy się tak szybko jak
zaczęło. Pech chciał, że miałem rację. Po ponad pół roku tego nazwijmy
to związku Zayn zniknął. Nikt nie wiedział, gdzie jest, od nikogo nie
odbierał telefonów, nie dawał znaku życia. Aż po miesiącu Liam
poinformował mnie, że Zayn wyjechał do rodzinnego miasta i nie wróci już
do Londynu. Na początku byłem na niego zły, ale teraz czuje tylko
smutek i rozczarowanie. Od tego czasu minęły prawie dwa lata. W tym
czasie przeniosłem się do Liverpoolu i tam zacząłem pracować jako
nauczyciel historii sztuki, a Louis wrócił do Grays. To w Liverpoolu
zrozumiałem, że Zayn nie był mi obojętny. Chciałem o nim zapomnieć, ale
nie byłem w stanie. A teraz będę niedaleko miejsca w, którym to wszystko
się zaczęło. A i powinienem wspomnieć, że w Grays tylko Lou i Rose
wiedzą, że jestem gejem. Gdyby rodzice się o tym dowiedzieli zamknęli,
by mnie w najbliższym psychiatryku. I nie żartuje w tym momencie. Zawsze
wśród znajomych udawali szczęśliwą rodzinkę, ale w domu czar pryskał.
Unikali skandalów, a syn gej im by w tym nie pomógł.
"See I can wake up I'm living a nightmare
That keeps playing over and over again."*
W
końcu dojechałem do Grays. Po ponad czterogodzinnej jeździe wysiadłem z
pociągu. Nie zaskoczyło mnie za bardzo to, że nikt po mnie nie
przyjechał. Tak poza tym to chyba zapomniałem wspomnieć po co wróciłem
do Grays. Otóż powodem mojego dziesięciodniowego przyjazdu jest wesele
Molly. Nawet nie wiedziałem, że ma chłopaka, a tu zostaje powiadomiony,
że siostra wychodzi za mąż. Ale czemu ja się dziwię, przecież ta rodzina
nigdy sobie o niczym nie mówi. Kiedy w końcu wysiadłem z taksówki przed
domem przypomniałem sobie, dlaczego jeszcze nienawidzę tego miejsca.
Rodzice uwielbiają chwalić się pieniędzmi, a dom i ogród jest tego
przykładem. Dwupiętrowa willa z wielkim ogrodem. Zadzwoniłem dzwonkiem
przy bramie. Nie musiałem długo czekać, gdyż po chwili otworzyła się.
Gdy znalazłem się przy drzwiach zobaczyłem Rose. Kobieta uściskała mnie i
wprowadziła do środka.
-W końcu nas odwiedziłeś Niall. - odezwała się. - Stęskniliśmy się za tobą.
-Ja też za tobą tęskniłem.
Kobieta
poprowadziła mnie do salonu, gdzie było przejście na taras i drugą
część ogrodu. Rodzice, Molly i Zayn siedzieli przy stole. Stop. Wróć.
Zayn? A ten tu...? To on jest tym narzeczonym Molly jak się domyślam.
Przysłoniłem dłonią usta z niedowierzania. Kiedy brunet mnie zauważył
miał podobną minę do mojej. Dopiero głos Molly przywrócił mnie na
ziemię.
-Niall! - krzyknęła, podeszła do mnie i uściskała. - Chodź.
Pociągnęła mnie na taras i bez wszelkich ogródek przywitałem się z rodzicami.
-Miło cię poznać. - odezwałem się i wyciągnąłem rękę w kierunku Zayna.
-Mi również. - odpowiedział i uścisnął dłoń.
Dosiadłem
się do stołu i nałożyłem sobie ciasta na talerz. Głównie rozmowa
skierowana była na temat wesela. Molly opowiadała jak to sobie wszystko
wyobraża. Oczywiście wymyśliła sobie, że cała uroczystość ma się odbyć w
ogrodzie rodziców. Siedziałem słuchając tych bzdur i grzebiąc widelcem w
talerzu. Po jakimś czasie bezsensownego siedzenia wstałem od stołu.
Poszedłem do kuchni, ale nikogo tam nie było. Odwróciłem się i stanąłem
twarzą w twarz z Zaynem.
-Możemy porozmawiać? - spytał.
-Nie mamy o czym.
-Daj mi to wszystko wyjaśnić.
-Nie ma czego tłumaczyć. Żenisz się.
-Wiesz, że nie o to chodzi.
-Nie mamy ze sobą o czym rozmawiać i ty się o to postarałeś.
Wyminąłem
go i wyszedłem z pomieszczenia. Od razu udałem się do mojego starego
pokoju. Zdziwiłem się, że zbytnio się tu nic nie zmieniło. Rzuciłem się
na łóżko i zasnąłem zmęczony tym całym dniem.
"But every morning the sunrise says
I'm madly in love with you."**
Następny
cały dzień przesiedziałem z Rose. Powspominaliśmy stare czasy i tak jak
zawsze szykowaliśmy wspólnie obiad. Kobieta opowiadała mi co zmieniło
się w domu. Tak jak ja Rose była zdziwiona, że Molly wychodzi za mąż.
Próbowałem udawać, że ta wiadomość na mnie nie działa, ale nie wiem czy
mi się udało. Wieczorem opuściłem dom i udałem się do baru, gdzie
umówiłem się z Louisem. Kiedy w końcu się tam znalazłem rozejrzałem się
po pomieszczeniu. Mój przyjaciel siedział przy jednym ze stolików.
Podszedłem do niego. Usiadłem naprzeciwko i dopiero wtedy mnie zauważył.
-Niall! - powiedział zaskoczony.
-W końcu się ocknąłeś. O czym to ty tak zawzięcie myślisz.
-O mojej pięknej, niesamowitej dziewczynie.
-A właśnie kiedy to poznam tą uroczą Kate?
-Jutro wraca z Londynu.
-Czyli jutro?
-Odwiedzimy cię.
-To nie jest najlepszy pomysł.
-Dlaczego?
-Teraz jest to całe zamieszanie z weselem Molly.
-A no tak zapomniałem. Przykro mi z tego powodu.
-Wiesz o Zaynie?
Przytaknął głową i spuścił wzrok.
-Czemu mi nie powiedziałeś? - spytałem.
-Dowiedziałem się o tym wczoraj, kiedy zauważyłem ich razem.
Kelnerka
postawiła przed nami po kuflu piwa i odeszła. Upiłem łyk, po czym
spojrzałem na przyjaciela. Spoglądał na mnie z nieodgadniętym wyrazem
twarzy.
-O co chodzi Lou?
-Powinieneś z nim pogadać.
-Nie mam o czym.
-Masz
Niall i nie udawaj, że tak nie jest. Znam cię i doskonale wiem, że o
nim nie zapomniałeś. Od samego początku mówiłem, że z tego nic dobrego
nie wyjdzie. I miałem rację.
-Skończ Lou. Daj mi się upić i więcej o tym nie wspominajmy.
-Jak chcesz.
Nie
wiem ile wypiłem w tym barze. Dopiero, kiedy Louis wyprowadził mnie na
dwór trochę otrzeźwiałem. Mój przyjaciel zaczął prowadzić mnie w
kierunku domu. Byłem zdecydowanie bardziej pijany niż szatyn. Wszystko
mnie śmieszyło i co chwilę potykałem się o własne nogi.
-Lou boli mnie serce.
-Źle się czujesz?
-Nie o taki ból mi chodzi.
-Rozumiem. Zaraz będziesz w domu.
-Nie chce tam. Nie chcę ich widzieć razem.
Louis
doprowadził mnie do drzwi domu, gdzie przejęła mnie Rosie. Kobieta
pożegnała mojego przyjaciela i zamknęła za nim drzwi. Poprowadziła mnie
do mojego pokoju, położyła na łóżku i wyszła. Po chwili cichutko
wymknąłem się z niego, zszedłem na dół, po czym wyszedłem do ogrodu za
domem. Położyłem się na jednym z leżaków i przymknąłem oczy.
~*~
Cały
dzień razem z Molly chodziłem po mieście i wspólnie ustalaliśmy
ostatnie sprawy do ślubu. Nie był to ślub z miłości. Chyba powinienem
wyjaśnić jak do tego doszło. Otóż ja i Molly poznaliśmy się około pół
roku temu i nie był to do końca przypadek. Szukałem Nialla i sam nie
wiem czemu, ale mimo półrocznej przerwy nie mogłem o nim zapomnieć. Ale
zamiast niego znalazłem Molly. Była podobna do Nialla, a jego nie mogłem
znaleźć, więc zacząłem spotykać się z tą dziewczyną. Myślałem, że ona
doprowadzi mnie do blondyna, ale wszystko poszło za daleko. Przekręciłem
się na drugi bok i spojrzałem na profil Molly. Nie czułem się z tym
wszystkim dobrze. Usłyszałem jakieś niezrozumiałe dźwięki za drzwiami.
Wstałem z łóżka i spojrzałem za okno. Dojrzałem tam dobrze znaną mi
blond czuprynę. Założyłem spodnie oraz bluzę i wyszedłem na podwórko.
Usiadłem na jednym z leżaków i spojrzałem na Nialla. Chłopak miał
przymknięte powieki, wyglądał jak zawsze spokojnie. Przysunąłem się
bliżej niego i potarłem kciukiem jego policzek. Po chwili ukazały mi się
jego niebieskie tęczówki.
-Nie chciałem cię obudzić. - powiedziałem.
-Nie spałem.
-To co tu tak siedzisz?
-Myślę i siedzę, siedzę i myślę. - odpowiedział bardzo wesoło.
-Piłeś.
-Brawo za odgadnięcie zagadkę tysiąclecia.
Uśmiechnąłem się pod nosem, a Niall z powrotem zamknął oczy. Poprawiłem się wygodniej na leżaku.
-Kochasz ją? - usłyszałem cichy głos blondyna.
Wyczułem jego wzrok na sobie. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Zawsze byłem z nim szczery dopóki od niego nie uciekłem.
-To czemu z nią jesteś? - zadał kolejne pytanie.
-Jak ty to robisz, że tak łatwo wiesz o czym myślę?
-Nie znam odpowiedzi na jedno pytanie, który dręczy mnie od ponad dwóch lat.
Spojrzałem na niego, wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą. Wstał i powoli ruszył przed siebie.
-Przepraszam. - zawołałem za nimi również wstając.
Zatrzymał się w pół kroku, po czym odwrócił się w moją stronę.
-Nie chciałem cię tak zostawiać w Londynie, ale musiałem wrócić do domu i wszystko przemyśleć. - zacząłem wyjaśniać.
-Nie
musisz się tłumaczyć. W końcu spotykaliśmy się bez zobowiązań. Mogłeś w
każdym momencie tak po prostu wyjść i nie wracać. Co też zrobiłeś. A ja
nie miałem prawa się na ciebie złościć i zakochiwać się w tobie. Nigdy
nie będziemy razem, bo zwyczajnie jest to zakazane w tej całej chorej
sytuacji.
Nim się zorientowałem jego już nie było,
a ja nadal stałem zamurowany. Chciałem, by tu wrócił i po prostu
wściekł się na mnie, a nie mówił mi prawdę oczy. Opadłem na leżak i
ukryłem twarz w dłoniach.
~*~
Obudziłem
się w lekkim stanie otumanienia. Słońce raziło mnie po oczach, więc
odwróciłem się na drugi bok. Drzwi do pokoju były lekko uchylone.
Przeciągnąłem się i usiadłem. Przeszedłem po puchatym dywanie na
korytarz. W całym domu było cicho. Zszedłem na dół, po czym wszedłem do
kuchni. Wyjąłem z lodówki mleko i nalałem go do kubka. W tym czasie do
pomieszczenia weszła Rose.
-Nareszcie wstałeś. - odezwała się.
Wzruszyłem
ramionami. Włożyłem kubek do zmywarki. Rose zaczęła patrzeć na mnie tym
swoim wszystko wiedzącym wzrokiem. Usiadłem na blacie, ponieważ
przeczuwałem, że kobieta zacznie swój wykład.
-Rose możesz mówić widzę, że chcesz.
-Czyś ty zgłupiał? - krzyknęła.
-Nie tego się spodziewałem.
-A co chciałbyś usłyszeć? Upijasz się, wracasz do domu i wyżalasz się Zaynowi.
-Czemu na mnie krzyczysz?
-Sama nie wiem.
Zaśmiałem się, a po chwili Rose do mnie dołączyła.
-Niall wiem, że to nie moja sprawa. - zaczęła. - Ale mógłbyś mi wytłumaczyć co cię łączy z Zaynem?
-Nic. Po prostu znam go z Londynu i tyle.
-Wiem, że kłamiesz. Czujesz coś do niego.
-Jeżeli to takie oczywiste to czemu chcesz o tym rozmawiać?
-Bo nie chce, abyś cierpiał. Wiem jak się czujesz.
-Wątpię.
-Czujesz
się źle, kiedy widzisz go z inną. Czujesz, że nigdy nie dorównasz im.
Chcesz być blisko niego, ale nie możesz. Chcesz go całować, chcesz by
był tylko ty i on.
Siedziałem tak i patrzyłem na
nią ze zrozumieniem. Rose nigdy nie ukazywała takich uczuć. Zawsze była
opanowana. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że musiała przez to co ja.
Zeskoczyłem z blatu, po czym podszedłem do niej i przytuliłem ją. Na
początku kobieta była zaskoczona moim zachowaniem, jednak po chwili
odwzajemniła uścisk.
-Przykro mi Niall, że masz złamane serce. - odezwała się zachrypniętym głosem. - Zawsze chciałam dla ciebie jak najlepiej.
Odsunąłem się lekko od kobiety i spojrzałem w jej niebieskie oczy.
-To nie twoja wina. - powiedziałem. - Nie przejmuj się mną, nie warto.
-Warto Niall, jesteś wspaniałym chłopakiem i nie zapominaj o tym.
-Oj Rosie, Rosie ty wiesz jak podbudować moje ego.
Kobieta uśmiechnęła się. Po chwili w całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka.
-To Louis, pójdę otworzyć. - powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
~*~
Od
rozmowy z Niallem minęły cztery dni. Przez ten czas widywałem tylko na
obiadach. Nie miałem okazji z nim porozmawiać. Unikał mnie jak tylko
mógł. Jednak dzisiaj muszę skupić na przywitaniu rodziców, sióstr,
Harry'ego i Liama. Kiedy na stację wjechał pociąg otrząsnąłem się z
rozmyśleń. Przeszukałem wzrokiem tłum, aż w końcu dostrzegłem moją
rodzinę. Po chwili byłem już w uścisku moich dwóch młodszych sióstr.
Wziąłem od nich torby i zaprowadziłem ich do samochodu.
-Jak tam trwają przygotowania? - spytała mama, kiedy mknęliśmy jedną z ulic Grays.
-Zaraz dojedziemy to sami zobaczycie.
Po 15 minutach wjechałem na posesję Horanów. Wszyscy wysiedliśmy. Zoe i rodzice poszli dalej, a ja zatrzymałem przed domem Lee.
-Co jest Zayn? - spytała.
-Lea posłuchaj mnie, bo to bardzo ważne. Znasz brata Molly, ale błagam nie wspominaj o tym.
-Kto to jest?
Jednak
nie dane mi było odpowiedzieć, bo przy bramie pojawił się Niall. Moja
siostra rozejrzała się, ale nikogo nie zauważając podbiegła do chłopaka i
rzuciła mu się na szyję. Po chwili można było usłyszeć śmiech
obydwojga. Blondyn, gdy tylko mnie zauważył zostawił Lee obok mnie i
zniknął nam z oczu.
-Czyś ty zgłupiał. - krzyknęła.
-Uspokój się.
-Nie
każ mi się uspakajać. Nie myśl sobie, że będę udawać, że nie znam
Nialla. Nie poznaję cię Zayn. Co ty sobie znowu wymyśliłeś? Nie
odpowiadaj. Lepiej jedź po chłopaków i nie zaskakuj ich tak jak mnie.
Lea
zostawiła mnie, a ja wsiadłem do samochodu i na powrót pojechałem na
dworzec. Gdy tam dojechałem Liam i Harry już na mnie czekali. Zajęli
miejsca z tyłu auta i odjechaliśmy.
-No to jak tam ostatnie dni kawalerstwa Malik? - zapytał Harry.
-Bywało lepiej.
-O co chodzi? - zaniepokoił się Liam.
-Tylko nie krzyczcie. Chodzi o Nialla. Molly to jego siostra. I wiedziałem o tym od początku.
-Idioto coś ty sobie ubzdurał!
-Mieliście nie krzyczeć. Zresztą Lea już sama to zrobiła.
-Lea już jest? - zainteresował się Harry, na co przewróciłem oczami. - Nie mógłbyś w takim razie jechać szybciej.
-Hazza pamiętaj z dala od mojej siostry.
-I tak się z nią umówię.
Spojrzałem na niego w lusterku wstecznym i posłałem mu mordercze spojrzenie. Wjechałem przed dom i wysiedliśmy.
-To się nazywa robić wrażenie. - powiedział Styles patrząc na dom.
Poprowadziłem ich do wejścia i wprowadziłem do środka.
~*~
Po
wczorajszym przyjeździe rodziny Zayna, Harry'ego i Liama czułem się
znacznie gorzej. Trudno mi było udawać. Choć większość czasu
przesiedziałem tylko z Harry i Leą na podwórku. Biedna dziewczyna
musiała się zgodzić na randkę z nim. Tak ją męczył, aż się zgodziła.
-Niall. - usłyszałem obok siebie głos Lee, kiedy jadłem śniadanie w kuchni.
Dziewczyna przysiadła się do stołu. Zaczęła mi się przyglądać.
-Czemu tak na mnie patrzysz? - spytałem.
-Zastanawiam się czemu mój brat jest takim idiotą.
-Lea!
-Wiem, wiem. Nie mieliśmy o nim mówić, ale gdybyś nie grał we własnej lidze to sama bym chętnie się obok ciebie zakręciła.
-Harry nie był by zadowolony.
-Przebolałby to.
Zaśmiałem się pod nosem i odezwałem się ponownie.
-Nie
jestem pewien. Od kiedy pamiętam próbuje się z tobą umówić, a teraz,
kiedy już jesteś pełnoletnia i się zgodziłaś udało mu się.
Do pomieszczenia weszła Rose.
-A wy się nie szykujecie? - odezwała się. - Przecież macie jechać na ostatnie przymiarki.
Szybko
przełknąłem śniadanie i pobiegłem do góry. Godzinę później byłem już u
krawca. Siedziałem na kanapie i czekałem na swoją kolej. Obok mnie
siedział Zayn, a pomiędzy nami była niezręczna cisza. Nie wiem ile to
trwało, ale zostało to przerwane, kiedy brunet poszedł na przymiarkę, a
jego miejsce zostało zajęte przez Liama.
-Jak tam się mieszka w Liverpoolu? - zapytał.
-Bardzo dobrze. Jednak trochę tęsknie za Londynem.
-Nie musiałeś wyjeżdżać.
Wzruszyłem ramionami. W tym czasie dosiadł się do nas Harry.
-Co tam frędzelki słychać? - spytał.
-Frędzelki? Już nie masz co wymyślać? - odezwał się Liam.
-Taki piękny dzień, a ty się obruszasz.
-Za to ty masz świetny humor.
-Umówił się z Leą. - wytłumaczyłem.
-Cicho Niall. Ja chce żyć. - odezwał się Harry.
Wymieniłem
z Liamem spojrzenie i wybuchnęliśmy śmiechem. Zayn wyszedł z drugiego
pomieszczenia, a ja jako ostatni poszedłem na przymiarkę.
"Well how do you think it feels
To hear your screaming out my name
While all the while I'm trying to open up your heart."**
Siedzenie
na wieczorze kawalerskim swojego byłego chłopaka to jedno z gorszych
momentów w moim życiu. Muszę tu być, by nie wzbudzać podejrzeń. Może
upije się i po prostu stracę świadomość. Louis został także zaproszony
na imprezę w tym hotelu, niestety gdzieś mi zniknął z pola widzenia.
Siedziałem tak przy barze i rozglądałem się po lokalu. Zacząłem
przyglądać się Zaynowi, który siedział na drugim końcu pomieszczenia.
-Niall wyrzuć go w końcu z umysłu. - usłyszałem obok siebie głos Louisa.
Wywróciłem
oczami i zmieniłem kierunek wzroku. Mój przyjaciel prychnął pod nosem,
po czym zostawił mnie samego. Zamówiłem kolejne piwo, a kiedy je wypiłem
poszedłem do wynajętego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem
wpatrywać się w sufit. Po pewnym czasie ktoś zaczął natarczywie pukać do
drzwi. Niechętnie wstałem i poszedłem otworzyć.
-Zayn co ty tu...
Zanim
zdążyłem dokończyć złapał mnie za kark i przybliżył do siebie, po czym
wpił się zachłannie w moje usta. Natychmiastowo to odwzajemniłem,
złapałem go za szufelki przy dżinsach i przyciągnąłem go do siebie. Nie
odrywając się od siebie weszliśmy dalej do pomieszczenia, a Zayn
kopniakiem zamknął drzwi. Przeniósł się z pocałunkami na moją szyję.
Opadliśmy na łóżko.
-Zayn nie możemy.
-Zamknij się.
Spojrzał
na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, podciągnąłem się na łokciach i
pocałowałem go. To właśnie tego potrzebowałem. Tego smaku, czucia bycia
kochanym. Zatopiłem palce w jego włosach i na ile to było jeszcze
możliwe zmniejszyłem między nami odległość.
-Niall ja... - zaczął Zayn, ale zostało to przerwane przez otwierające się drzwi.
Na
progu stanął Louis i Liam, którzy patrzyli na nas z niedowierzaniem.
Zayn zszedł ze mnie i usiadł na brzegu łóżka. Ja nadal się nie ruszyłem.
"Why don't you love me
Touch me, tell me I'm your everything."*
-Czy wyście zgłupieli? - zaczął Louis.
Minęło
z pół godziny od, kiedy przyłapano mnie z Zaynem. W międzyczasie do
pokoju zawitał jeszcze Harry. Posadzili mnie jak najdalej od Zayna, ale i
tak na mojej buzi cały czas majaczył uśmiech.
-Niall
obudź się. - krzyknął na mnie Louis, a potem zwrócił się do Zayna. - A
ty co sobie myślisz? Żenisz się za niecałe 48 godzin, a teraz całujesz
kogoś innego. Co ty sobie myślisz?
-Louis. - próbowałem mu przerwać, ale mnie nie słuchał.
-Najpierw
rozkochałeś go w sobie, a potem zostawiłeś bez żadnych skrupułów. Przez
ciebie rzucił pracę i przeprowadził się na drugi koniec kraju. A ty
wracasz sobie jako narzeczony jego siostry. Co ty kuźwa odwalasz Malik?
-Louis! - krzyknął na niego Liam.
-Ty
i Harry jesteście jego przyjaciółmi, więc zawsze będziecie go bronić. -
powiedział do niego Louis, po czym na powrót zwrócił się do Zayna. -
Całujesz Nialla jak gdyby nigdy nic. Od samego początku wiedziałem, że
nic z tego dobrego nie będzie. Jesteś takim egoistą, że aż rzygać mi się
chce. Nie patrzysz, że kogoś ranisz, patrzysz tylko, aby tobie było
wygodnie.
-Louis to nie twoja sprawa. - wtrąciłem się.
-Nie
moja sprawa?! Ty chyba żartujesz. Jesteś dla mnie jak brat i nie
pozwolę, aby jakiś rozkapryszony bachor cię cały czas krzywdził.
-Mam dość. - przerwał mu Harry. - Louis nie wierz o połowie rzeczy, więc daruj sobie. Zayn chciał dla Nialla jak najlepiej.
-Złamane serce to taki wspaniały pomysł?
-Mówię o tym całym picowatym ślubie.
-Co? - powiedziałem.
Harry momentalnie zakrył dłonią usta i z przepraszającym spojrzeniem zwrócił się do Zayna.
-Wytłumaczycie mi o co chodzi? - spytałem.
Liam i Harry złapali Louisa za ramiona i mimo jego protestów wyprowadzili go z pokoju. Znów zostałem sam na sam z Zaynem.
-Więc? - zapytałem.
Chłopak usiadł obok mnie, po czym się odezwał.
-Nie chce się żenić, ale robię to dla ciebie.
-Nie rozumiem.
-Twoja siostra i rodzice wiedzą o nas.
-Co???
-Jeżeli
nie ożenię się z Molly to twoi rodzice wywiozą cię gdzieś i więcej w
życiu cię nie zobaczę. A ślub z twoją siostrą to jedyna szansa, bym mógł
cię widywać.
-Czemu ci tak na tym zależy?
-Kocham cię Niall i chce dla ciebie jak najlepiej.
-Jeśli
naprawdę, by ci na mnie zależało nigdy byś mnie nie zostawił w
Londynie, ani teraz. Jesteś tchórzem Zayn. Gdybym to ja był na twoim
miejscu walczyłbym o to co kocham, a nie uciekał jak najdalej od
problemów.
Wstałem, podszedłem do drzwi i ostatni raz odwróciłem się do Zayna.
-Kocham cię, ale ja nie będę uciekał przed samym sobą. - powiedziałem i wyszedłem.
Ruszyłem korytarzem. Po chwili na moich policzkach pojawiły się łzy. Czemu nie mogę zaznać szczęścia w moim życiu?
~*~
Dzisiaj
ten wielki dzień. Mój własny ślub. Coraz bardziej nie jestem pewny czy
dobrze postępuje. Nialla nie widziałem od incydentu w hotelu. Usłyszałem
pukanie do drzwi i zaprosiłem gościa do środka.
-Mogę? - spytał Liam.
-Jasne, wchodź.
Chłopak usiadł na łóżku w pokoju, gdzie szykowałem się na ślub.
-Możesz jeszcze się wycofać. - powiedział.
Schowałem twarz w dłoniach, poczułem jak mój przyjaciel pocieszająco głaszcze mnie po plecach.
-Spieprzyłem sprawę Liam i nie mam szans tego naprawić.
-Zawsze można spróbować, synku. - usłyszałem głos mamy, która weszła do pomieszczenia wraz z Leą.
Liam wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Jego miejsce zostało zajęte przez mamę.
-Zayn co się dzieje? - zapytała.
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Chodzi o tego chłopca Nialla, prawda?
-Skąd wiesz?
-To widać synku, no i Lea coś tam wspomniała.
Rzuciłem siostrze mordercze spojrzenie, na co wzruszyła ramionami i przepraszająco się uśmiechnęła.
-To co powiedziała? - odezwałem się.
-Nie za wiele. Czemu nie chciałeś się przyznać, że czujesz coś do niego?
-Bałem się jak ty i tata na to zareagujecie.
-Synku
kochamy cię takim jakim jesteś. Jestem szczęśliwa, gdy ty jesteś
szczęśliwy. Niall to wspaniały chłopak i powinieneś o niego walczyć, nie
patrząc na to co inni chcą.
W pokoju zapadła cisza, jednak po chwili można było usłyszeć pociąganie nosem. Obydwoje spojrzeliśmy na Lee.
-No co? - powiedziała. - Wzruszyłam się.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Przemyśl to synku.
Poklepała mnie po kolanie, po czym podniosła się z łóżka.
-Mamo? - zawołałem za nią, kiedy Lea wyszła z pokoju.
-Słucham?
-Dziękuje.
Uśmiechnęła się i zostawiła mnie samego.
~*~
Wysiadłem
z pociągu. Nie byłem wstanie zostać na dzisiejszym weselu. Rozejrzałem
się po peronie w Londynie. Usiadłem na wolnej ławce. Teraz pozostaje mi
czekać na pociąg do Liverpoolu. Przez te dziesięć dni odkryłem, że
miłość nie ma sensu. Człowiek pokocha kogoś, a potem cierpi. Po takim
czymś odechciewa się żyć. Choć dziwię się, że nadal istnieje skoro moje
serce zostało przy nim. Jedna osoba, która pokazała mi nowy świat,
odkryła we mnie nowe uczucia. I czemu mi to zrobił? Czemu skazał mnie na
cierpienie? Nigdy już nie usłyszę odpowiedzi. Nie mam zamiaru ponownie
go zobaczyć. Usłyszałem z głośników, że mój pociąg nadjeżdża. Wstałem i
podszedłem bliżej krańca peronu. Kiedy zatrzymał się przede mną wsiadłem
do środka. Znalazłem wolny przedział, po czym zająłem miejsce. Od razu
nałożyłem słuchawki, zamknąłem oczy i znalazłem się we własnym świecie.
Poczułem jak pociąg rusza. Poczułem też, że ktoś mnie szturcha.
Niechętnie otworzyłem oczy i spojrzałem na miejsce naprzeciwko.
-Co ty tu robisz?
-Walczę o coś co kocham.
-A co ze ślubem Zayn?
-Nic. Nie byłem w stanie tego zrobić.
-Czemu?
-Ktoś powiedział, że by o mnie walczył. Nie mogłem tego zignorować.
Pochylił się i pocałował mnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, usiadł obok mnie i zakleszczył mnie w uścisku.
-To gdzie jedziemy? - spytał.
-Przed siebie.
Uśmiechnąłem
się. Mówi się, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Zgadzam się z tym w
stu procentach. Są osoby, które nas nigdy nie zaakceptują. Ale mam ich
gdzieś. Nie wiem jak skończy się historia moja i Zayna. Jednak czasami
warto próbować szczęścia, jeśli się kogoś kocha całym sercem.
________________
* Sean McConnell - Madly In Love With You
** Hot Chelle Rae feat. Demi Lovato - Why Don't You Love Me
dziwie się, że nie ma tu komentarzy...
OdpowiedzUsuńto było genialne!
nadal nie mogę się nadziwić tej więzi, którą stworzyłaś pomiędzy Zayn'em a Horanem.
Dziękuję.
uwielbiam takie opowiadanie i Ty mi takie dostarczyłaś, co mi umiliło dzień.
Jeszcze raz dziękuję ;DD
Aż się wzruszyłam.. Genialne. :D <3
OdpowiedzUsuńSuper , FAJOWEE !!
OdpowiedzUsuńBoże wzruszyłam się to było genialne <3
OdpowiedzUsuńZajebiste *o*
OdpowiedzUsuńNormalnie się popłakałam ;')
boskie *___*
OdpowiedzUsuńryczę jak głupia ! :)
awwww słodko <3
OdpowiedzUsuńrycze *.*
OdpowiedzUsuńbosko ;)
OdpowiedzUsuńTo było słodkie i boskie pisz więcej masz talent
OdpowiedzUsuń