wtorek, 23 października 2012

Ziall - Secret love.

Tytuł:  Secret love.
Bohaterowie: Niall Horan, Zayn Malik, Molly Horan, Elizabeth Horan, Peter Horan, Louis Tomlinson, Harry Styles, Liam Payne.
Opis: Niall i Zayn byli parą dopóki jeden z nich nie opuścił tego drugiego. Po dwóch latach spotykają się ponownie w zaskakujących okolicznościach. Czy mimo przeszkód wrócą do siebie?
Ważne: Niall, Liam i Harry mają po 24 lata, a Zayn z Lou po 25 lat. One Direction nie istnieje. Ten shot to wyłącznie moja wyobraźnia.
Od autorki: Nie wyszedł mi ten shot tak jak chciałam. Mam nadzieję, że ktoś go przeczyta. To mój pierwszy bromance, więc proszę o wyrozumiałość.
~*~
Powrót do domu. Dla niektórych to wspaniałe uczucie po iluś tam latach wrócić na tak zwane stare śmieci. Jednak dla mnie to powrót do domu, gdzie nigdy nie czułem się dobrze. Ale najpierw chyba powiedzieć coś o sobie i dlaczego nie lubię wracać do własnej rodziny. Mam na imię Niall (jak to banalnie brzmi, ale od czegoś trzeba zacząć) i prawie 25 lat na karku. Pochodzę z Grays, miejscowości znajdującej się niedaleko Londynu. Matka Elizabeth jest pisarką, wydała kilkanaście książek. Za to ojciec Peter jest właścicielem paru hotelów w Anglii. Jak łatwo się domyślić nigdy w życiu nie brakowało mi niczego, jeśli chodzi o sprawy materialne. Jednak za wiele uczuć od rodziców nie dostałem. Za często w domu ich nie było, a gdy byli omijali mnie szerokim łukiem. Czasami, gdy byłem młodszy zastanawiałem się dlaczego, ale nigdy się tego nie dowiedziałem. Powracając do krewnych mam jeszcze starszą o półtora roku siostrę Molly. Właśnie ukończyła studia prawnicze i to ona od zawsze była dumą rodziców. To także z jej powodu muszę jechać z Liverpoolu do Grays. Z Molly też nie byłem mocno związany i nigdy za sobą za bardzo nie przepadaliśmy. Na szczęście w znienawidzonym przeze mnie domu była ważna dla mnie osoba. Mianowicie gosposia Rose, która to praktycznie mnie wychowała. Zawsze traktowała mnie jak własnego syna, mogłem porozmawiać z nią na każdy temat i to jej jako pierwszej powiedziałem o swojej orientacji, zrozumiała to i zaakceptowała. Gdy tylko mam czas to do tej kobiety dzwonie jako pierwszej. W Grays także mieszka mój przyjaciel Louis. Poznałem go, gdy miałem 10 lat. Zawsze dzieci, a w szczególności ich rodzice traktowali mnie jak rozkapryszonego bachora, ale nie rodzina Tomlinsonów. U nich byłem zawsze mile widziany, a i Lou traktował mnie po prostu zwyczajnie. Ja i Louis chodziliśmy do tej samej szkoły i tak zaczęła się nasza przyjaźń. Gdy zorientowałem się, że jestem gejem bałem się mu o tym powiedzieć. Lecz kiedy się o tym dowiedział nie zdziwił się zbytnio i stwierdził, że już dawno się tego domyślał. Śmiał się tylko z tego bym zbytnio się przy nim nie zagalopował, ale Lou był zawsze dla mnie jak brat, nigdy nie myślałem o nim jak o potencjalnym chłopaku. Gdy ukończyliśmy szkołę i był czas zacząć studia przeprowadziłem się do Londynu, a wraz ze mną i Louis. Wynajęliśmy wspólne mieszkanie, znalazłem pracę i w końcu przestałem żyć na koszt rodziców. Ja zacząłem studiować historię sztuki, a Lou socjologię. I wszystko zaczęło się układać, dopóki nie poznałem pewnego bruneta. Studiował na tym samym kierunku co ja. Z początku widywałem go okazjonalnie, potem zaczęliśmy się spotykać jako przyjaciele. Spodobał mi się, ale nie chciałem mu tego mówić, bo zwyczajnie się bałem. Tylko Lou wiedział, że Zayn mi się podoba. Niestety doskonale wiedziałem, że brunet gustuje w kobietach. Co rusz widywałem go z inną. Wraz z Lou zaprzyjaźniłem się z dwójką przyjaciół Zayna, Harrym i Liamem. Całą piątką chodziliśmy do klubów, bawiliśmy się wspólnie, aż do czasu. W trakcie imprezy, kiedy już byłem mocno zalany zrobiłem coś co zmieniło wszystko. Nie było to w najbardziej romantycznym miejscu. Pocałowałem Zayna za klubem przy szpetnym ogrodzeniu. Myślałem, że mnie odepchnie, wyśmieje i znienawidzi. Ale skończyło się zupełnie inaczej. Skończyliśmy w jego mieszkaniu i spędziłem z nim jedną z lepszych nocy w życiu. Gdy obudziłem się po tamtej nocy on jeszcze spał, więc jak najszybciej ubrałem się i wróciłem do siebie. Byłem wtedy zły na siebie. Nie wiedziałem co mam robić. Przez cały kolejny tydzień unikałem Zayna jak ognia. Aż sam przyszedł do mojego mieszkania. Chciałem go przeprosić, ale nie dał mi dojść do słowa tylko zachłannie wpił się w moje wargi. I tym razem skończyliśmy wspólnie w łóżku. Tamtego dnia uznaliśmy, że pozostawi to zdarzenie w sekrecie. Kiedy tylko nadarzyła się okazja spaliśmy u Zayna albo u mnie. Jednego z takich poranków przyłapał nas Louis. Uważał, że nie postępuje dobrze sypiając z Zaynem. Jak to ja nie posłuchałem go. Nie chciałem się przyznawać, ale często bywałem zazdrosny o Zayna, kiedy jak gdyby nigdy nic podrywał dziewczyny w klubach. Z jednej strony podobała mi się ta bliskość z Zaynem, ale w głębi duszy wiedziałem, że to wszystko skończy się tak szybko jak zaczęło. Pech chciał, że miałem rację. Po ponad pół roku tego nazwijmy to związku Zayn zniknął. Nikt nie wiedział, gdzie jest, od nikogo nie odbierał telefonów, nie dawał znaku życia. Aż po miesiącu Liam poinformował mnie, że Zayn wyjechał do rodzinnego miasta i nie wróci już do Londynu. Na początku byłem na niego zły, ale teraz czuje tylko smutek i rozczarowanie. Od tego czasu minęły prawie dwa lata. W tym czasie przeniosłem się do Liverpoolu i tam zacząłem pracować jako nauczyciel historii sztuki, a Louis wrócił do Grays. To w Liverpoolu zrozumiałem, że Zayn nie był mi obojętny. Chciałem o nim zapomnieć, ale nie byłem w stanie. A teraz będę niedaleko miejsca w, którym to wszystko się zaczęło. A i powinienem wspomnieć, że w Grays tylko Lou i Rose wiedzą, że jestem gejem. Gdyby rodzice się o tym dowiedzieli zamknęli, by mnie w najbliższym psychiatryku. I nie żartuje w tym momencie. Zawsze wśród znajomych udawali szczęśliwą rodzinkę, ale w domu czar pryskał. Unikali skandalów, a syn gej im by w tym nie pomógł.
"See I can wake up I'm living a nightmare
That keeps playing over and over again."*
W końcu dojechałem do Grays. Po ponad czterogodzinnej jeździe wysiadłem z pociągu. Nie zaskoczyło mnie za bardzo to, że nikt po mnie nie przyjechał. Tak poza tym to chyba zapomniałem wspomnieć po co wróciłem do Grays. Otóż powodem mojego dziesięciodniowego przyjazdu jest wesele Molly. Nawet nie wiedziałem, że ma chłopaka, a tu zostaje powiadomiony, że siostra wychodzi za mąż. Ale czemu ja się dziwię, przecież ta rodzina nigdy sobie o niczym nie mówi. Kiedy w końcu wysiadłem z taksówki przed domem przypomniałem sobie, dlaczego jeszcze nienawidzę tego miejsca. Rodzice uwielbiają chwalić się pieniędzmi, a dom i ogród jest tego przykładem. Dwupiętrowa willa z wielkim ogrodem. Zadzwoniłem dzwonkiem przy bramie. Nie musiałem długo czekać, gdyż po chwili otworzyła się. Gdy znalazłem się przy drzwiach zobaczyłem Rose. Kobieta uściskała mnie i wprowadziła do środka.
-W końcu nas odwiedziłeś Niall. - odezwała się. - Stęskniliśmy się za tobą.
-Ja też za tobą tęskniłem.
Kobieta poprowadziła mnie do salonu, gdzie było przejście na taras i drugą część ogrodu. Rodzice, Molly i Zayn siedzieli przy stole. Stop. Wróć. Zayn? A ten tu...? To on jest tym narzeczonym Molly jak się domyślam. Przysłoniłem dłonią usta z niedowierzania. Kiedy brunet mnie zauważył miał podobną minę do mojej. Dopiero głos Molly przywrócił mnie na ziemię.
-Niall! - krzyknęła, podeszła do mnie i uściskała. - Chodź.
Pociągnęła mnie na taras i bez wszelkich ogródek przywitałem się z rodzicami.
-Miło cię poznać. - odezwałem się i wyciągnąłem rękę w kierunku Zayna.
-Mi również. - odpowiedział i uścisnął dłoń.
Dosiadłem się do stołu i nałożyłem sobie ciasta na talerz. Głównie rozmowa skierowana była na temat wesela. Molly opowiadała jak to sobie wszystko wyobraża. Oczywiście wymyśliła sobie, że cała uroczystość ma się odbyć w ogrodzie rodziców. Siedziałem słuchając tych bzdur i grzebiąc widelcem w talerzu. Po jakimś czasie bezsensownego siedzenia wstałem od stołu. Poszedłem do kuchni, ale nikogo tam nie było. Odwróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z Zaynem.
-Możemy porozmawiać? - spytał.
-Nie mamy o czym.
-Daj mi to wszystko wyjaśnić.
-Nie ma czego tłumaczyć. Żenisz się.
-Wiesz, że nie o to chodzi.
-Nie mamy ze sobą o czym rozmawiać i ty się o to postarałeś.
Wyminąłem go i wyszedłem z pomieszczenia. Od razu udałem się do mojego starego pokoju. Zdziwiłem się, że zbytnio się tu nic nie zmieniło. Rzuciłem się na łóżko i zasnąłem zmęczony tym całym dniem.
"But every morning the sunrise says
I'm madly in love with you."**
Następny cały dzień przesiedziałem z Rose. Powspominaliśmy stare czasy i tak jak zawsze szykowaliśmy wspólnie obiad. Kobieta opowiadała mi co zmieniło się w domu. Tak jak ja Rose była zdziwiona, że Molly wychodzi za mąż. Próbowałem udawać, że ta wiadomość na mnie nie działa, ale nie wiem czy mi się udało. Wieczorem opuściłem dom i udałem się do baru, gdzie umówiłem się z Louisem. Kiedy w końcu się tam znalazłem rozejrzałem się po pomieszczeniu. Mój przyjaciel siedział przy jednym ze stolików. Podszedłem do niego. Usiadłem naprzeciwko i dopiero wtedy mnie zauważył.
-Niall! - powiedział zaskoczony.
-W końcu się ocknąłeś. O czym to ty tak zawzięcie myślisz.
-O mojej pięknej, niesamowitej dziewczynie.
-A właśnie kiedy to poznam tą uroczą Kate?
-Jutro wraca z Londynu.
-Czyli jutro?
-Odwiedzimy cię.
-To nie jest najlepszy pomysł.
-Dlaczego?
-Teraz jest to całe zamieszanie z weselem Molly.
-A no tak zapomniałem. Przykro mi z tego powodu.
-Wiesz o Zaynie?
Przytaknął głową i spuścił wzrok.
-Czemu mi nie powiedziałeś? - spytałem.
-Dowiedziałem się o tym wczoraj, kiedy zauważyłem ich razem.
Kelnerka postawiła przed nami po kuflu piwa i odeszła. Upiłem łyk, po czym spojrzałem na przyjaciela. Spoglądał na mnie z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
-O co chodzi Lou?
-Powinieneś z nim pogadać.
-Nie mam o czym.
-Masz Niall i nie udawaj, że tak nie jest. Znam cię i doskonale wiem, że o nim nie zapomniałeś. Od samego początku mówiłem, że z tego nic dobrego nie wyjdzie. I miałem rację.
-Skończ Lou. Daj mi się upić i więcej o tym nie wspominajmy.
-Jak chcesz.
Nie wiem ile wypiłem w tym barze. Dopiero, kiedy Louis wyprowadził mnie na dwór trochę otrzeźwiałem. Mój przyjaciel zaczął prowadzić mnie w kierunku domu. Byłem zdecydowanie bardziej pijany niż szatyn. Wszystko mnie śmieszyło i co chwilę potykałem się o własne nogi.
-Lou boli mnie serce.
-Źle się czujesz?
-Nie o taki ból mi chodzi.
-Rozumiem. Zaraz będziesz w domu.
-Nie chce tam. Nie chcę ich widzieć razem.
Louis doprowadził mnie do drzwi domu, gdzie przejęła mnie Rosie. Kobieta pożegnała mojego przyjaciela i zamknęła za nim drzwi. Poprowadziła mnie do mojego pokoju, położyła na łóżku i wyszła. Po chwili cichutko wymknąłem się z niego, zszedłem na dół, po czym wyszedłem do ogrodu za domem. Położyłem się na jednym z leżaków i przymknąłem oczy.
~*~
Cały dzień razem z Molly chodziłem po mieście i wspólnie ustalaliśmy ostatnie sprawy do ślubu. Nie był to ślub z miłości. Chyba powinienem wyjaśnić jak do tego doszło. Otóż ja i Molly poznaliśmy się około pół roku temu i nie był to do końca przypadek. Szukałem Nialla i sam nie wiem czemu, ale mimo półrocznej przerwy nie mogłem o nim zapomnieć. Ale zamiast niego znalazłem Molly. Była podobna do Nialla, a jego nie mogłem znaleźć, więc zacząłem spotykać się z tą dziewczyną. Myślałem, że ona doprowadzi mnie do blondyna, ale wszystko poszło za daleko. Przekręciłem się na drugi bok i spojrzałem na profil Molly. Nie czułem się z tym wszystkim dobrze. Usłyszałem jakieś niezrozumiałe dźwięki za drzwiami. Wstałem z łóżka i spojrzałem za okno. Dojrzałem tam dobrze znaną mi blond czuprynę. Założyłem spodnie oraz bluzę i wyszedłem na podwórko. Usiadłem na jednym z leżaków i spojrzałem na Nialla. Chłopak miał przymknięte powieki, wyglądał jak zawsze spokojnie. Przysunąłem się bliżej niego i potarłem kciukiem jego policzek. Po chwili ukazały mi się jego niebieskie tęczówki.
-Nie chciałem cię obudzić. - powiedziałem.
-Nie spałem.
-To co tu tak siedzisz?
-Myślę i siedzę, siedzę i myślę. - odpowiedział bardzo wesoło.
-Piłeś.
-Brawo za odgadnięcie zagadkę tysiąclecia.
Uśmiechnąłem się pod nosem, a Niall z powrotem zamknął oczy. Poprawiłem się wygodniej na leżaku.
-Kochasz ją? - usłyszałem cichy głos blondyna.
Wyczułem jego wzrok na sobie. Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Zawsze byłem z nim szczery dopóki od niego nie uciekłem.
-To czemu z nią jesteś? - zadał kolejne pytanie.
-Jak ty to robisz, że tak łatwo wiesz o czym myślę?
-Nie znam odpowiedzi na jedno pytanie, który dręczy mnie od ponad dwóch lat.
Spojrzałem na niego, wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą. Wstał i powoli ruszył przed siebie.
-Przepraszam. - zawołałem za nimi również wstając.
Zatrzymał się w pół kroku, po czym odwrócił się w moją stronę.
-Nie chciałem cię tak zostawiać w Londynie, ale musiałem wrócić do domu i wszystko przemyśleć. - zacząłem wyjaśniać.
-Nie musisz się tłumaczyć. W końcu spotykaliśmy się bez zobowiązań. Mogłeś w każdym momencie tak po prostu wyjść i nie wracać. Co też zrobiłeś. A ja nie miałem prawa się na ciebie złościć i zakochiwać się w tobie. Nigdy nie będziemy razem, bo zwyczajnie jest to zakazane w tej całej chorej sytuacji.
Nim się zorientowałem jego już nie było, a ja nadal stałem zamurowany. Chciałem, by tu wrócił i po prostu wściekł się na mnie, a nie mówił mi prawdę oczy. Opadłem na leżak i ukryłem twarz w dłoniach.
~*~
Obudziłem się w lekkim stanie otumanienia. Słońce raziło mnie po oczach, więc odwróciłem się na drugi bok. Drzwi do pokoju były lekko uchylone. Przeciągnąłem się i usiadłem. Przeszedłem po puchatym dywanie na korytarz. W całym domu było cicho. Zszedłem na dół, po czym wszedłem do kuchni. Wyjąłem z lodówki mleko i nalałem go do kubka. W tym czasie do pomieszczenia weszła Rose.
-Nareszcie wstałeś. - odezwała się.
Wzruszyłem ramionami. Włożyłem kubek do zmywarki. Rose zaczęła patrzeć na mnie tym swoim wszystko wiedzącym wzrokiem. Usiadłem na blacie, ponieważ przeczuwałem, że kobieta zacznie swój wykład.
-Rose możesz mówić widzę, że chcesz.
-Czyś ty zgłupiał? - krzyknęła.
-Nie tego się spodziewałem.
-A co chciałbyś usłyszeć? Upijasz się, wracasz do domu i wyżalasz się Zaynowi.
-Czemu na mnie krzyczysz?
-Sama nie wiem.
Zaśmiałem się, a po chwili Rose do mnie dołączyła.
-Niall wiem, że to nie moja sprawa. - zaczęła. - Ale mógłbyś mi wytłumaczyć co cię łączy z Zaynem?
-Nic. Po prostu znam go z Londynu i tyle.
-Wiem, że kłamiesz. Czujesz coś do niego.
-Jeżeli to takie oczywiste to czemu chcesz o tym rozmawiać?
-Bo nie chce, abyś cierpiał. Wiem jak się czujesz.
-Wątpię.
-Czujesz się źle, kiedy widzisz go z inną. Czujesz, że nigdy nie dorównasz im. Chcesz być blisko niego, ale nie możesz. Chcesz go całować, chcesz by był tylko ty i on.
Siedziałem tak i patrzyłem na nią ze zrozumieniem. Rose nigdy nie ukazywała takich uczuć. Zawsze była opanowana. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że musiała przez to co ja. Zeskoczyłem z blatu, po czym podszedłem do niej i przytuliłem ją. Na początku kobieta była zaskoczona moim zachowaniem, jednak po chwili odwzajemniła uścisk.
-Przykro mi Niall, że masz złamane serce. - odezwała się zachrypniętym głosem. - Zawsze chciałam dla ciebie jak najlepiej.
Odsunąłem się lekko od kobiety i spojrzałem w jej niebieskie oczy.
-To nie twoja wina. - powiedziałem. - Nie przejmuj się mną, nie warto.
-Warto Niall, jesteś wspaniałym chłopakiem i nie zapominaj o tym.
-Oj Rosie, Rosie ty wiesz jak podbudować moje ego.
Kobieta uśmiechnęła się. Po chwili w całym domu rozniósł się dźwięk dzwonka.
-To Louis, pójdę otworzyć. - powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
~*~
Od rozmowy z Niallem minęły cztery dni. Przez ten czas widywałem tylko na obiadach. Nie miałem okazji z nim porozmawiać. Unikał mnie jak tylko mógł. Jednak dzisiaj muszę skupić na przywitaniu rodziców, sióstr, Harry'ego i Liama. Kiedy na stację wjechał pociąg otrząsnąłem się z rozmyśleń. Przeszukałem wzrokiem tłum, aż w końcu dostrzegłem moją rodzinę. Po chwili byłem już w uścisku moich dwóch młodszych sióstr. Wziąłem od nich torby i zaprowadziłem ich do samochodu.
-Jak tam trwają przygotowania? - spytała mama, kiedy mknęliśmy jedną z ulic Grays.
-Zaraz dojedziemy to sami zobaczycie.
Po 15 minutach wjechałem na posesję Horanów. Wszyscy wysiedliśmy. Zoe i rodzice poszli dalej, a ja zatrzymałem przed domem Lee.
-Co jest Zayn? - spytała.
-Lea posłuchaj mnie, bo to bardzo ważne. Znasz brata Molly, ale błagam nie wspominaj o tym.
-Kto to jest?
Jednak nie dane mi było odpowiedzieć, bo przy bramie pojawił się Niall. Moja siostra rozejrzała się, ale nikogo nie zauważając podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję. Po chwili można było usłyszeć śmiech obydwojga. Blondyn, gdy tylko mnie zauważył zostawił Lee obok mnie i zniknął nam z oczu.
-Czyś ty zgłupiał. - krzyknęła.
-Uspokój się.
-Nie każ mi się uspakajać. Nie myśl sobie, że będę udawać, że nie znam Nialla. Nie poznaję cię Zayn. Co ty sobie znowu wymyśliłeś? Nie odpowiadaj. Lepiej jedź po chłopaków i nie zaskakuj ich tak jak mnie.
Lea zostawiła mnie, a ja wsiadłem do samochodu i na powrót pojechałem na dworzec. Gdy tam dojechałem Liam i Harry już na mnie czekali. Zajęli miejsca z tyłu auta i odjechaliśmy.
-No to jak tam ostatnie dni kawalerstwa Malik? - zapytał Harry.
-Bywało lepiej.
-O co chodzi? - zaniepokoił się Liam.
-Tylko nie krzyczcie. Chodzi o Nialla. Molly to jego siostra. I wiedziałem o tym od początku.
-Idioto coś ty sobie ubzdurał!
-Mieliście nie krzyczeć. Zresztą Lea już sama to zrobiła.
-Lea już jest? - zainteresował się Harry, na co przewróciłem oczami. - Nie mógłbyś w takim razie jechać szybciej.
-Hazza pamiętaj z dala od mojej siostry.
-I tak się z nią umówię.
Spojrzałem na niego w lusterku wstecznym i posłałem mu mordercze spojrzenie. Wjechałem przed dom i wysiedliśmy.
 -To się nazywa robić wrażenie. - powiedział Styles patrząc na dom.
Poprowadziłem ich do wejścia i wprowadziłem do środka.
~*~
Po wczorajszym przyjeździe rodziny Zayna, Harry'ego i Liama czułem się znacznie gorzej. Trudno mi było udawać. Choć większość czasu przesiedziałem tylko z Harry i Leą na podwórku. Biedna dziewczyna musiała się zgodzić na randkę z nim. Tak ją męczył, aż się zgodziła.
-Niall. - usłyszałem obok siebie głos Lee, kiedy jadłem śniadanie w kuchni.
Dziewczyna przysiadła się do stołu. Zaczęła mi się przyglądać.
-Czemu tak na mnie patrzysz? - spytałem.
-Zastanawiam się czemu mój brat jest takim idiotą.
-Lea!
-Wiem, wiem. Nie mieliśmy o nim mówić, ale gdybyś nie grał we własnej lidze to sama bym chętnie się obok ciebie zakręciła.
-Harry nie był by zadowolony.
-Przebolałby to.
Zaśmiałem się pod nosem i odezwałem się ponownie.
-Nie jestem pewien. Od kiedy pamiętam próbuje się z tobą umówić, a teraz, kiedy już jesteś pełnoletnia i się zgodziłaś udało mu się.
Do pomieszczenia weszła Rose.
-A wy się nie szykujecie? - odezwała się. - Przecież macie jechać na ostatnie przymiarki.
Szybko przełknąłem śniadanie i pobiegłem do góry. Godzinę później byłem już u krawca. Siedziałem na kanapie i czekałem na swoją kolej. Obok mnie siedział Zayn, a pomiędzy nami była niezręczna cisza. Nie wiem ile to trwało, ale zostało to przerwane, kiedy brunet poszedł na przymiarkę, a jego miejsce zostało zajęte przez Liama.
-Jak tam się mieszka w Liverpoolu? - zapytał.
-Bardzo dobrze. Jednak trochę tęsknie za Londynem.
-Nie musiałeś wyjeżdżać.
Wzruszyłem ramionami. W tym czasie dosiadł się do nas Harry.
-Co tam frędzelki słychać? - spytał.
-Frędzelki? Już nie masz co wymyślać? - odezwał się Liam.
-Taki piękny dzień, a ty się obruszasz.
-Za to ty masz świetny humor.
-Umówił się z Leą. - wytłumaczyłem.
-Cicho Niall. Ja chce żyć. - odezwał się Harry.
Wymieniłem z Liamem spojrzenie i wybuchnęliśmy śmiechem. Zayn wyszedł z drugiego pomieszczenia, a ja jako ostatni poszedłem na przymiarkę.
"Well how do you think it feels
To hear your screaming out my name
While all the while I'm trying to open up your heart."**
Siedzenie na wieczorze kawalerskim swojego byłego chłopaka to jedno z gorszych momentów w moim życiu. Muszę tu być, by nie wzbudzać podejrzeń. Może upije się i po prostu stracę świadomość. Louis został także zaproszony na imprezę w tym hotelu, niestety gdzieś mi zniknął z pola widzenia. Siedziałem tak przy barze i rozglądałem się po lokalu. Zacząłem przyglądać się Zaynowi, który siedział na drugim końcu pomieszczenia.
-Niall wyrzuć go w końcu z umysłu. - usłyszałem obok siebie głos Louisa.
Wywróciłem oczami i zmieniłem kierunek wzroku. Mój przyjaciel prychnął pod nosem, po czym zostawił mnie samego. Zamówiłem kolejne piwo, a kiedy je wypiłem poszedłem do wynajętego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem wpatrywać się w sufit. Po pewnym czasie ktoś zaczął natarczywie pukać do drzwi. Niechętnie wstałem i poszedłem otworzyć.
-Zayn co ty tu...
Zanim zdążyłem dokończyć złapał mnie za kark i przybliżył do siebie, po czym wpił się zachłannie w moje usta. Natychmiastowo to odwzajemniłem, złapałem go za szufelki przy dżinsach i przyciągnąłem go do siebie. Nie odrywając się od siebie weszliśmy dalej do pomieszczenia, a Zayn kopniakiem zamknął drzwi. Przeniósł się z pocałunkami na moją szyję. Opadliśmy na łóżko.
-Zayn nie możemy.
-Zamknij się.
Spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, podciągnąłem się na łokciach i pocałowałem go. To właśnie tego potrzebowałem. Tego smaku, czucia bycia kochanym. Zatopiłem palce w jego włosach i na ile to było jeszcze możliwe zmniejszyłem między nami odległość.
-Niall ja... - zaczął Zayn, ale zostało to przerwane przez otwierające się drzwi.
Na progu stanął Louis i Liam, którzy patrzyli na nas z niedowierzaniem. Zayn zszedł ze mnie i usiadł na brzegu łóżka. Ja nadal się nie ruszyłem.
"Why don't you love me
Touch me, tell me I'm your everything."*
-Czy wyście zgłupieli? - zaczął Louis.
Minęło z pół godziny od, kiedy przyłapano mnie z Zaynem. W międzyczasie do pokoju zawitał jeszcze Harry. Posadzili mnie jak najdalej od Zayna, ale i tak na mojej buzi cały czas majaczył uśmiech.
-Niall obudź się. - krzyknął na mnie Louis, a potem zwrócił się do Zayna. - A ty co sobie myślisz? Żenisz się za niecałe 48 godzin, a teraz całujesz kogoś innego. Co ty sobie myślisz?
-Louis. - próbowałem mu przerwać, ale mnie nie słuchał.
-Najpierw rozkochałeś go w sobie, a potem zostawiłeś bez żadnych skrupułów. Przez ciebie rzucił pracę i przeprowadził się na drugi koniec kraju. A ty wracasz sobie jako narzeczony jego siostry. Co ty kuźwa odwalasz Malik?
-Louis! - krzyknął na niego Liam.
-Ty i Harry jesteście jego przyjaciółmi, więc zawsze będziecie go bronić. - powiedział do niego Louis, po czym na powrót zwrócił się do Zayna. - Całujesz Nialla jak gdyby nigdy nic. Od samego początku wiedziałem, że nic z tego dobrego nie będzie. Jesteś takim egoistą, że aż rzygać mi się chce. Nie patrzysz, że kogoś ranisz, patrzysz tylko, aby tobie było wygodnie.
-Louis to nie twoja sprawa. - wtrąciłem się.
-Nie moja sprawa?! Ty chyba żartujesz. Jesteś dla mnie jak brat i nie pozwolę, aby jakiś rozkapryszony bachor cię cały czas krzywdził.
-Mam dość. - przerwał mu Harry. - Louis nie wierz o połowie rzeczy, więc daruj sobie. Zayn chciał dla Nialla jak najlepiej.
-Złamane serce to taki wspaniały pomysł?
-Mówię o tym całym picowatym ślubie.
-Co? - powiedziałem.
Harry momentalnie zakrył dłonią usta i z przepraszającym spojrzeniem zwrócił się do Zayna.
-Wytłumaczycie mi o co chodzi? - spytałem.
Liam i Harry złapali Louisa za ramiona i mimo jego protestów wyprowadzili go z pokoju. Znów zostałem sam na sam z Zaynem.
-Więc? - zapytałem.
Chłopak usiadł obok mnie, po czym się odezwał.
-Nie chce się żenić, ale robię to dla ciebie.
-Nie rozumiem.
-Twoja siostra i rodzice wiedzą o nas.
-Co???
-Jeżeli nie ożenię się z Molly to twoi rodzice wywiozą cię gdzieś i więcej w życiu cię nie zobaczę. A ślub z twoją siostrą to jedyna szansa, bym mógł cię widywać.
-Czemu ci tak na tym zależy?
-Kocham cię Niall i chce dla ciebie jak najlepiej.
-Jeśli naprawdę, by ci na mnie zależało nigdy byś mnie nie zostawił w Londynie, ani teraz. Jesteś tchórzem Zayn. Gdybym to ja był na twoim miejscu walczyłbym o to co kocham, a nie uciekał jak najdalej od problemów.
Wstałem, podszedłem do drzwi i ostatni raz odwróciłem się do Zayna.
-Kocham cię, ale ja nie będę uciekał przed samym sobą. - powiedziałem i wyszedłem.
Ruszyłem korytarzem. Po chwili na moich policzkach pojawiły się łzy. Czemu nie mogę zaznać szczęścia w moim życiu?
~*~
Dzisiaj ten wielki dzień. Mój własny ślub. Coraz bardziej nie jestem pewny czy dobrze postępuje. Nialla nie widziałem od incydentu w hotelu. Usłyszałem pukanie do drzwi i zaprosiłem gościa do środka.
-Mogę? - spytał Liam.
-Jasne, wchodź.
Chłopak usiadł na łóżku w pokoju, gdzie szykowałem się na ślub.
-Możesz jeszcze się wycofać. - powiedział.
Schowałem twarz w dłoniach, poczułem jak mój przyjaciel pocieszająco głaszcze mnie po plecach.
-Spieprzyłem sprawę Liam i nie mam szans tego naprawić.
-Zawsze można spróbować, synku. - usłyszałem głos mamy, która weszła do pomieszczenia wraz z Leą.
Liam wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Jego miejsce zostało zajęte przez mamę.
-Zayn co się dzieje? - zapytała.
-Nie mogę ci powiedzieć.
-Chodzi o tego chłopca Nialla, prawda?
-Skąd wiesz?
-To widać synku, no i Lea coś tam wspomniała.
Rzuciłem siostrze mordercze spojrzenie, na co wzruszyła ramionami i przepraszająco się uśmiechnęła.
-To co powiedziała? - odezwałem się.
-Nie za wiele. Czemu nie chciałeś się przyznać, że czujesz coś do niego?
-Bałem się jak ty i tata na to zareagujecie.
-Synku kochamy cię takim jakim jesteś. Jestem szczęśliwa, gdy ty jesteś szczęśliwy. Niall to wspaniały chłopak i powinieneś o niego walczyć, nie patrząc na to co inni chcą.
W pokoju zapadła cisza, jednak po chwili można było usłyszeć pociąganie nosem. Obydwoje spojrzeliśmy na Lee.
-No co? - powiedziała. - Wzruszyłam się.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
-Przemyśl to synku.
Poklepała mnie po kolanie, po czym podniosła się z łóżka.
-Mamo? - zawołałem za nią, kiedy Lea wyszła z pokoju.
-Słucham?
-Dziękuje.
Uśmiechnęła się i zostawiła mnie samego.
~*~
Wysiadłem z pociągu. Nie byłem wstanie zostać na dzisiejszym weselu. Rozejrzałem się po peronie w Londynie. Usiadłem na wolnej ławce. Teraz pozostaje mi czekać na pociąg do Liverpoolu. Przez te dziesięć dni odkryłem, że miłość nie ma sensu. Człowiek pokocha kogoś, a potem cierpi. Po takim czymś odechciewa się żyć. Choć dziwię się, że nadal istnieje skoro moje serce zostało przy nim. Jedna osoba, która pokazała mi nowy świat, odkryła we mnie nowe uczucia. I czemu mi to zrobił? Czemu skazał mnie na cierpienie? Nigdy już nie usłyszę odpowiedzi. Nie mam zamiaru ponownie go zobaczyć. Usłyszałem z głośników, że mój pociąg nadjeżdża. Wstałem i podszedłem bliżej krańca peronu. Kiedy zatrzymał się przede mną wsiadłem do środka. Znalazłem wolny przedział, po czym zająłem miejsce. Od razu nałożyłem słuchawki, zamknąłem oczy i znalazłem się we własnym świecie. Poczułem jak pociąg rusza. Poczułem też, że ktoś mnie szturcha. Niechętnie otworzyłem oczy i spojrzałem na miejsce naprzeciwko.
-Co ty tu robisz?
-Walczę o coś co kocham.
-A co ze ślubem Zayn?
-Nic. Nie byłem w stanie tego zrobić.
-Czemu?
-Ktoś powiedział, że by o mnie walczył. Nie mogłem tego zignorować.
Pochylił się i pocałował mnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, usiadł obok mnie i zakleszczył mnie w uścisku.
-To gdzie jedziemy? - spytał.
-Przed siebie.
Uśmiechnąłem się. Mówi się, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Zgadzam się z tym w stu procentach. Są osoby, które nas nigdy nie zaakceptują. Ale mam ich gdzieś. Nie wiem jak skończy się historia moja i Zayna. Jednak czasami warto próbować szczęścia, jeśli się kogoś kocha całym sercem.
________________
* Sean McConnell - Madly In Love With You
** Hot Chelle Rae feat. Demi Lovato - Why Don't You Love Me

10 komentarzy:

  1. dziwie się, że nie ma tu komentarzy...
    to było genialne!
    nadal nie mogę się nadziwić tej więzi, którą stworzyłaś pomiędzy Zayn'em a Horanem.
    Dziękuję.
    uwielbiam takie opowiadanie i Ty mi takie dostarczyłaś, co mi umiliło dzień.
    Jeszcze raz dziękuję ;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się wzruszyłam.. Genialne. :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super , FAJOWEE !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże wzruszyłam się to było genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste *o*
    Normalnie się popłakałam ;')

    OdpowiedzUsuń
  6. boskie *___*
    ryczę jak głupia ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To było słodkie i boskie pisz więcej masz talent

    OdpowiedzUsuń